niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział XVIII

ROZDZIAŁ XVIII.
-Aśka?
-Nie, Matka Teresa z Kalkuty, pewnie ,że ja.-parsknęła śmiechem-Co tu robisz?
-Przyjechałam z przyjaciółmi.-wzruszyłam ramionami, przerwała nam delikatnym chrząkaniem Maja-Poznaj proszę to moja przyjaciółka, Maja.
-A ty pewnie jesteś tą byłą przyjaciółką ,która...
-Maja!-przerwałam jej
-Nie, spokojnie, wiem co wtedy zrobiłam i żałuję tego.-odparła-Opowiadaj co tam u ciebie słychać, słyszałam ,że dużo zmian.
-Od kogo?
-Od Zuzy.-odparła
-To ja was zostawię.-powiedziała Maja i zostawiła nas we dwie
-Sama przyjechałaś?-spytałam zupełnie obojętnie
-Nie, z chłopakiem.
-O proszę, widzę ,że się powodzi.-uśmiechnęłam się lekko
-Jakoś to jest, mieszkam i studiuję teraz w Krakowie, a ciebie gdzie poniosło bo nie studiujesz w Warszawie prawda?
-Nie, po tym wszystkim przeniosłam się do Rzeszowa i nie żałuję bo tam na nowo ułożyłam sobie życie.-odparłam
-A słyszałam i widziałam.-zaśmiała się
-Ale co?-spytałam zdziwiona
-Wiesz czytam kobiece serwisy sportowe.-wyszczerzyła się-Kto jak kto, ale nie spodziewałabym się ,że cię tak wciągnie w ten sportowy świat.
-Ludzie się zmieniają.-wzruszyłam ramionami
-Wiesz ,że żałuję tego co się stało.-rzuciła nagle
-Było, minęło. Ale w sumie powinnam ci podziękować, bo gdyby nie ty to popełniłabym największy błąd swojego życia i nie poznała tych osób ,które teraz dla mnie tak wiele znaczą.
Popatrzyła na mnie wręcz zszokowana. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Stała tam wmurowana. Chyba nie spodziewała się po mnie takich słów.
-Muszę już iść.-rzuciłam i za chwilę odeszłam od niej i wróciłam do siebie. Jako ,że chłopaki jeszcze nie wrócili ze stoku poszłam do Mai i urządziłyśmy sobie seans filmowy. Głównie były to komedie romantyczne, ale to nic.
-A teraz moja droga przyjaciółko po proszę o szczerą odpowiedź.
-No wal.-odparła zajadając się popcornem
-Widzieliśmy was wczoraj.-popatrzyła tylko na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi- Jak sobie spacerowaliście po Predazzo i wcale nie wyglądaliście jak przyjaciele tylko para zakochanych.
Widziałam ,że wprawiłam ją wyraźnie w zakłopotanie. Przez chwilę się nie odzywała, co było wręcz do niej nie podobne. Dopiero po chwili namysłu zabrała głos.
-Wydawało ci się. Normalnie sobie spacerowaliśmy.-odparła
-Maja znam cię i to dobrze, więc błagam cię, nie próbuj mnie wkręcać ,że między wami nic nie ma bo przecież widzę i to nie tylko ja.
-Dajcie spokój ubzduraliście coś sobie.-usilnie zaprzeczała
-Majson, no mi nie powiesz?
-Ale błagam cię, nie mów tego nikomu.-odparła ,a ja przytaknęłam-Lubię go, naprawdę go lubię, ale nie chcę psuć przyjaźni, jest dobrze jak jest.
-Pasuje ci taki dziwny układ?
-Dziwny?-powtórzyła
-Bo to jest coś więcej niż przyjaźń, ale jeszcze nie związek.
-Ani mi, ani jemu to nie przeszkadza.-wzruszyła ramionami
-Jak dzieci.-pokręciłam głową wzdychając
-Mi prawisz kazania, a mam ci przypomnieć jak wy zaczynaliście?-spytała ze śmiechem ,a ja jej powtórowałam.
Obejrzałyśmy jeszcze 'Jak urodzić i nie zwariować?' i następnie zeszłyśmy na obiad. Spokojnie zjadłyśmy obiad i zaraz wrócili chłopcy.
Następne dni minęły bardzo szybko i spokojnie. Sporo pojeździliśmy, warunki były świetne. Zaliczyłyśmy z Mają jeszcze jeden wypad do SPA. Nastał też wreszcie  trzydziesty pierwszy grudnia, czyli ostatni dzień roku zwany Sylwestrem. Impreza w hotelowej sali miała zacząć się po dziewiętnastej ,więc zbytnio się nie śpieszyliśmy. Przed południem skoczyliśmy jeszcze na stok ,a po obiedzie zaczęliśmy się powoli zbierać.
-Zajmuję łazienkę!-krzyknął Zbyszek kiedy wracaliśmy po obiedzie do pokoju
-Po moim trupie.
-To kto pierwszy to lepszy.-rzucił i ruszył do przodu ,a ja zaraz za nim. Niestety był szybszy co za tym idzie był pierwszy w łazience. Rzuciłam się na kanapę i zaczęłam skakać po kanałach bo wiedziałam ,że szybko stamtąd nie wyjdzie. Tak jak przewidywałam wyszedł z niej dopiero po ponad dwudziestu minutach.
-A mówią ,że to kobiety długo siedzą w łazience.-zaśmiałam się
-A nie podoba ci się?
-Nie, jest idealnie.-powiedziała po czym cmoknęłam go w policzek i wślizgnęłam się do łazienki. Zaraz wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, pomalowałam, włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Pomieszczenie opuściłam po jakichś dwudziestu minutach. Od razu kiedy wyszłam siatkarz swój wzrok z telewizora skierował na mnie i zagwizdał po czym zaraz znalazł się przy mnie.
-No to już wiemy kto zostanie królową imprezy.-wyszczerzył się- Pięknie wyglądasz.
-No ty też niczego sobie.-uśmiechnęłam się łobuzersko
-Moja najpiękniejsza.-wyszeptał po czym wpił się w moje usta. Z początku delikatny pocałunek przerodził się bardzo namiętny. Czułam jak swoimi dłońmi błądzi po całym moim ciele. Tą błogą chwilę przerwało nam pukanie do drzwi.
-No zabiję.-wysyczał i poszedł otworzyć drzwi
-Lena! Mogę cię na chwilę?-spytał z uśmiechem Piotrek ,a ja skinęłam głową
-To co tam chciałeś Piotruś?
-Rozmawiałaś może z Mają?-spytał niepewnie
-Tak rozmawiałam z nią na wasz temat.-zaśmiałam się
-Bo chciałbym z nią dzisiaj o tym szczerze porozmawiać. Myślisz ,że to dobry pomysł?
-No pewnie ,że tak.-odparłam z uśmiechem
-Serio?
-Jestem tego pewna. Ona naprawdę cię bardzo lubi, tylko boi się zrobić nie wiedzieć czemu pierwszy krok.-powiedziałam i poklepałam go po ramieniu
-Dzięki Len.-uśmiechnął się szeroko- Można na ciebie liczyć.
Zaraz wybiła godzina dziewiętnasta i zeszliśmy na dół. Zabawa powoli się rozkręcała. Zbyszek nie dawał mi chwili westchnienia porywając mnie do tańca po tym jak ledwo przyszliśmy.Kiedy puścili wolną piosenkę od razu porwał mnie w swoje objęcia.
-Z nas to swatki idealne.-szepnął-Zobacz.
Buzia sama się uśmiechała. Maja wręcz tonęła w objęciach Piotrka. Szeptali coś sobie na ucho od czasu do czasu uśmiechnięci. Następna piosenka to był również wolny.
-Odbijany!-zarządził Piotrek i zaraz porwał mnie do tańca-Dziękuję.
-Ale za co?-spytałam
-Wiesz za co.
-Przecież ja nic nie zrobiłam.
-Nie wcale.-zaśmiał się
-Wiesz ,że ja wam będę zawsze kibicować.-uśmiechnęłam się
-A ja wam ze Zbychem bo idę o zakład ,że to się skończy ślubem.-zaśmiał się
-Jasne.-powtórowałam mu i też się zaśmiałam
-No tak, pasujecie do siebie jak nikt inny i mówię to ja.-uśmiechnął się
-A wy do siebie też strasznie pasujecie i to mówię ja.-wyszczerzyłam się.
Za chwilę piosenka dobiegła końca, a my wróciliśmy do stolika gdzie siedzieli już Maja i Zbyszek. Kiedy koło niego siadłam od razu mnie objął ramieniem i cmoknął w policzek.
-Wy to z Pitem to teraz takie psiapsóły?-spytał ,a ja wybuchłam śmiechem
-Czyżby pan Bartman był zazdrosny?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-O Pita? Przestań.-parsknął śmiechem
-No wiesz ty nie masz takiej super psiapsióły.-zaśmiałam się
-No niestety, Pit woli swoje sekrety powierzać tobie.
Zabawa trwała w najlepsze. Nim się spostrzegliśmy była dwudziesta trzecia pięćdziesiąt osiem. Tak jak i wszyscy wyszliśmy na duży taras z szampanem i lampkami i zaczęło się wielkie odliczanie. Większość towarzystwa była z Polski, więc można było usłyszeć wiele typowo 'polskich' epitetów gdyż towarzystwo było w większości już lekko wstawione.
-Jaka ostatnia minuta starego roku taki nowy.
-Czyli jaki?-spytałam
-Taki.-odparł i w Nowy Rok weszliśmy całując się.-Wariat.
-To tak korzystając z okazji to będę pierwszy.-uśmiechnął się- Więc moja najpiękniejsza życzę ci żebyś zdała z wyróżnieniem tą swoją kochaną medycynę i została najlepszą panią doktor w całym Rzeszowie, wiele uśmiechu na twarzy, żebyś wytrzymała z moją osobą jeszcze długo, żebyś dalej była tak piękna, dalszej super przyjaźnie z Mają i Pitem i żebyś była szczęśliwa.
-Jestem szczęśliwa.-odparłam z uśmiechem i zaraz również złożyłam mu życzenia, a potem odpowiednio Piotrkowi i Mai.
-Moja najukochańsza wariatko, życzę ci żebyś była dalej tak pozytywnie nastawiona do życia i zwariowana, ukończenia architektury z wyróżnieniem, żebyś dalej była zwariowaną kibicką naszych chłopców i żeby ta nasza przyjaźń dalej trwała, dużo miłości i żebyście się z Piotrkiem wreszcie zeszli!-uścisnęłam ją ,a ona tylko się zaśmiała.
Po składaniu życzeń zabawa trwała dalej. Chłopcy troszkę wypili, ale w końcu był Sylwester i mogli sobie na to pozwolić chociaż raz do roku. Zabawy nie widać było końca.
-Zabierzcie go bo ten pan już ma na dzisiaj dosyć.-powiedział wskazując na Piotrka ,który jednymi słowy nie wyglądał za dobrze ,a wypił tyle samo co Zbyszek po którym niczego nie było widać
-Zajmę się nim.-zaoferowała Maja- Nowakowski! Wychodzimy.
-Ale Majeczko, jeszcze chwilę.-wymamrotał
-Mój drogi, ty już na dzisiaj zakończyłeś imprezę.-powiedziała i wzięłam go pod rękę i powoli opuścili salę, a my razem z nimi. Spokojnie czekaliśmy na windę.
-Zbyszek?-ktoś spytał a Bartman momentalnie obrócił się. Przeprosił nas na chwilę i podszedł do owej osoby. Weszliśmy we trójkę do windy i wcisnęliśmy przycisk wskazujący nasze piętro.
-Majuś słońce, chciałem ci to powiedzieć wcześniej ,ale szaleje za tobą.
-Jesteś pijany.-zaśmiała się
-Ale jeszcze nieco kontaktuje.-wymamrotał uśmiechając się.
Za chwilę byliśmy na trzecim piętrze.
-Błagam cię, przyjdź mi z nim pomóc.-powiedziała
-Skoczę na chwile do pokoju.
Wskoczyłam do pokoju, zmieniłam buty na baleriny i zaraz po cichu weszłam przez uchylone drzwi i stanęłam przyglądając się rozmowie tejże dwójki.
-Maja, naprawdę dla mnie jesteś więcej niż przyjaciółką.
-Przed chwilą wydawałeś się nieco bardziej wstawiony.-zaśmiała się
-Ale mówię całkiem trzeźwo.
-Całkiem.-powtórzyła
-Nic mi nie odpowiesz?-spytał
-Nie wiem co.
-Tak to gadasz jak najęta, a teraz nagle mowę odjęło?-zaśmiał się
-Wredota.-pokazał mu język.
W tym momencie ktoś położył rękę na moim ramieniu. Aż podskoczyłam ze strachu. Na szczęście to był Zbyszek, który skinieniem głowy dał mi znać żeby zostawić ich samych po czym udaliśmy się do pokoju.
-No taką zabawę mi przerwałeś.-zaśmiałam się, ale zobaczyłam jego nietęgą minę-Coś się stało?
-Nie, nic ważnego.-odparł
-Przecież widzę.-powiedziała i stanęłam naprzeciwko niego
-Nie ważne.
-Zbyszek..-powiedziała gładząc swoją dłonią jego policzek- Wiesz ,że możesz powiedzieć mi wszystko ,a przecież widzę ,że coś nie tak.
-Nie chcę ci psuć takiego dnia.-uśmiechnął się lekko
-Coś poważnego?
-Nie, spokojnie.-odparł ze spokojem ujmując moją dłoń i całując ją
-Powiesz mi wreszcie?
-Więc...
____________________________________________________________
Dodaję dzisiaj gdyż jutro wyruszam do szkoły i nie mam pojęcia kiedy coś się ukarze, możliwe ,że na tygodniu, aczkolwiek nie obiecuję :) wyszedł jakiś nijaki, ale oddaję go w waszej opinii 

26 komentarzy:

  1. i co to znowy sie wydarzylo hęęę?? :DDD hahahhaha nawalony Pit <3 świetne jest ziomuś :DDD


    gatsoncaged.

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem ciekawa co znowu zrobił Zbychu, no! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Eeeej : )
    Cośś ty zrobiła i ja mam teraz czekać ? xD

    OdpowiedzUsuń
  4. no nie w taskim momencie urwac?! xd

    OdpowiedzUsuń
  5. No weź w takim momencie?

    OdpowiedzUsuń
  6. teraz nie będę się mogła doczekać następnego rozdziału i będzie mnie zżerać ciekawość...:(
    a cały rozdział jak najbardziej na tak:)
    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Pojawił się nowy rozdział. Zapraszam :) http://169141613.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. hahahah Pit! świetny ten rozdiał tylko co ten Zibi znowu wymyslił????

    OdpowiedzUsuń
  9. w takim moemncie urywasz?!?! okropna jeste!! ale to nie zmienia fakrtu ,ze jest bardzo mily i smieszny ;dd

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahaha, pijany Pit - to musiał być niesamowity widok :D!
    W końcu akcja swatania zapowiada się na zwycięską <3
    Kurde, co to sie stalo... czego dowiedział się Zibi :O?
    Czekam na odpowiedz! :)

    Przy okazji zapraszam na nowy rozdział, który przeciagnal mi sie jak guma do zucia i okazal sie byc nudny jak flaki z olejem, ale coz...
    Pozdrawiam,
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah nie powiem, pewnie jest :D a to już dziś :)

      na pewno taki nie jest! już zaglądam :))

      Usuń
  11. Świeży, ósmy rozdzialik u mnie! Zapraszam :*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Wcale nie nijakie! Według mnie wyszło cudownie ;) Oczywiście jak to ja- spóźniam się z czytaniem i komentowaniem, więc na wstępie wielkie „sorry”. Mam nadzieję że mi wybaczysz ;p. Zacznę od Leny i Zibiego- pasują do siebie idealnie, jak to określił Pit. Ale czy ślub? Chyba trochę za wcześnie, muszą się wyszaleć! Co nie zmienia faktu że uwielbiam czytać o ich relacji- cud, miód i orzeszki normalnie ;). Majka i Pit- to moja ulubiona para. Rozśmieszają mnie, wzruszają, zaskakują, denerwują (ale tylko swoją bezczynnością w kwestii uczuciowej- żeby nie było!), po prostu same skrajne emocje. Dobrze, że Pit zaczął rozmowę- szkoda że musiał najpierw sobie golnąć. Oby udało mu się powiedzieć Majce o swoich uczuciach w jakiś cywilizowany sposób, niech zachowa się jak facet! ;p Nie mówię tu o płatkach róż i walcu wiedeńskim, ale kreatywność zawsze jest w cenie :D. Koleżanka z przeszłości- tego się nie spodziewałam. I chyba nie do końca Lenie była obojętna, tak jak twierdzi, bo resztę dnia oglądała komedie… Dobrze, że jest Majka! Tylko czemu tak straszysz na koniec?! O co tu chodzi? Już się zaczynam bać, Zibi brzmi tak poważnie… Błagam, pisz szybko bo zejdę na zawał.
    Całuję, S. ;*

    + zapraszam na ósemkę na: http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie ,że wybaczam :D Cieszę się ,że Maja z Pitem wywołują takie emocje, o to mi też chodzi :D Piszę, piszę, już dziś dodam :D
      już zaglądam :))

      Usuń
  13. dziękuję :) o już patrzę :))

    OdpowiedzUsuń