ROZDZIAŁ X.
-Co ty tu robisz?-spytał wyraźnie zaskoczony moim widokiem
-Gram w szachy.-odparłam z ironią-Jak widać pracuje. A ty co tu robisz? Badania macie dopiero za dwie godziny.
-Wiem, ale wysłali mnie żebym powiedział ,że reszta godzinę się spóźni.-powiedział atakujący
-Czyli jesteś tylko ty?-spytałam wzdychając. No tak, wielkie gwiazdy sportu nigdy nie mogą być na czas. Miałam jeszcze tysiąc innych spraw na głowie, ale niestety musiałam czekać na ich łaskawe przybycie.
-Na czas prócz mnie będzie jeszcze Piotrek, Krzysiek, Paul, Nikola i Rafał.-odparł
-Fantastycznie.-warknęłam i usiadłam przy biurku żeby wrócić do papierkowej roboty. Czułam wyraźnie jego wzrok na sobie.-Jeszcze tu jesteś?-spytałam oschle
-Czyżby powtórka z rozrywki?-spytał uśmiechając się atakujący
-Nie.-odparłam od razu
-Możemy porozmawiać?
-Jak widzisz, niektórzy muszą tutaj pracować.-odparłam
-Nie masz pacjentów z tego co wiem teraz.
-Może nie mam, ale mam sporo papierkowej roboty.-odpowiedziałam
-Nawet pięć minut nie znajdziesz?-spytał
-Miałeś swoje pięć minut, a teraz przepraszam pana, ale mam sporo pracy.-powiedziałam po czym podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Bartman podszedł tylko i je zamknął i stanął przede mną.
-Wiem jak było.-powiedział niepewnie-Przepraszam.
-Szkoda ,że dopiero teraz wiesz.-odparłam z wyrzutem- W dupę sobie wsadź swoje przepraszam teraz.
-Proszę cię, daj mi szansę.-powiedział błagalnym tonem. Złapał mnie za rękę, ale ja natychmiast ją cofnęłam.
-Miałeś swoją jedyną szansę, ale ją zmarnowałeś, więc żegnam.-powiedziałam odwracając wzrok i ponownie otwierając drzwi. Tym razem skutecznie, bo siatkarz opuścił pomieszczenie.
Gdy złapał mnie za rękę, nagle powróciły te dobre wspomnienia. Jakaś mała milionowa część mnie chciała po prostu wpaść w jego ramiona i z nich nie wychodzić. Ale zaraz stłumiłam tą chęć. Okazał się taki sam jak i większość facetów. Nie ufał mi i pod byle pretekstem mnie zostawił. Dla mnie to był definitywny koniec, bez możliwego szczęśliwego zakończenia jak w amerykańskich filmach. Po prostu chciałam wyrzucić go ze swojej głowy, a co najważniejsze ze swojego serca. Chciałam po prostu o nim zapomnieć, żyć tak jak gdyby nic się nie wydarzyło, jak gdybym go nigdy nie poznała. Dwie godziny minęły szybko i musiałam udać się na badania z Resoviakiami. Wchodzili po kolei, wykonywałam co miałam wykonać i wchodzili następni. Jako ostatni wszedł Bartman. Wszelkie badania wykonałam szybciej niż reszcie, po prostu chciałam żeby zniknął.
-Lena, proszę cię, porozmawiajmy.-powiedział błagając mnie, ale ja byłam nieugięta.
-Nie mamy wspólnych tematów do rozmowy. Skończyliśmy na dziś, więc proszę cię, wyjdź.-w tym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę, zaczął niebezpiecznie zbliżać się do mnie. Wiedziałam do czego zmierza. Natychmiast się odsunęłam.
-Proszę.-powiedział
-Nie, to ja cię proszę, wyjdź i raz na zawsze zniknij z mojego życia.
-Nie zniknę, zbyt wiele dla mnie znaczysz. Będę o ciebie walczył.
-To nie ma sensu, zakończyłam już ten rozdział.-odparłam oschle po czym opuściłam gabinet. Wołał mnie, ale nie odwróciłam się. Poszłam do gabinety lekarskiego, nałożyłam swoje ubrania i wyszłam ze szpitala. NA parkingu zobaczyłam osobę ,której na pewno w tym momencie towarzystwa miałam po dziurki w nosie. Zacisnęłam tylko zęby i chciałam go ominąć z nadzieję ,że nie czeka na mnie. Jednak myliłam się. W momencie gdy go mijałam złapał mnie za rękę po czym zwinnie przyciągnął do siebie i wpił się w moje usta. Nie protestowałam, ale nie odwzajemniałam pocałunku. Tęskniłam za tym, za jego bliskością, pocałunkiem. Natychmiast się od niego odsunęłam.
-Co ty robisz?!-prawie wykrzyczałam
-Lena zrozum, kocham cię.-powiedział spokojnie
-Ale ja ciebie już nie. Daj mi spokój.-odparłam
-Wiem ,że mnie kochasz, a ja kocham ciebie. Proszę cię, daj mi jeszcze ostatnią szansę. Nie karzę ci wpadać od razu w moje ramiona po prostu poznajmy się na nowo.
-I uważasz ,że co? Że nagle zgodzę się na twoje warunki?-spytałam ,a on popatrzył na mnie
-Błagam cię.
-Nie.-odparłam kategorycznie- Zapomnij o mnie.
-Nie chcę.
-Przykro mi, będziesz musiał.
-Jeszcze wszystko można naprawić.
-Uważasz ,że zapomnę o tym jak zwyzywałeś mnie od łatwych i stwierdziłeś,że jestem jak wszystkie i lecę do pierwszego lepszego i ,że cię zdradzam.-powiedziałam ,a po moim policzku zaczęły spływać łzy- Albo to ,że uwierzyłeś w jakieś pierwsze lepsze zdjęcie na którym nawet mnie nie było i od razu mnie zostawiłeś.
-Lena.-powiedział ciepło i mimo moich protestów objął mnie. Chciałam się wyrwać z jego uścisków jednak uniemożliwił mi to jeszcze mocniej mnie przytulając.
-Proszę cię, puść mnie.
-Nie. Nie chcę stracić, zrozum to.
-Już za późno.-powiedziałam ,a on otarł łzy z moich policzków
-Nigdy nie jest za późno.
-Nie potrafię ci zaufać zrozum.-odparłam
-Wiem ,że popełniłem błąd, ale chce go naprawić. Kocham cię.
-Ale ja ciebie nie.-powiedziałam nie patrząc na niego jak gdyby uciekając wzrokiem
-To powiedz mi to prosto w twarz.
Nie potrafiłam spojrzeć na niego i mu tego powiedzieć. Dlaczego? Bo to było kłamstwo. Popatrzyłam tylko na niego i nie mogłam nic z siebie wydusić. Mimowolnie po moim policzku znów spłynęła łza. Otarłam ją szybko.
-Nie chcę, nie potrafię.-wymamrotałam spuszczając wzrok na dół ,a on złapał mnie za rękę. Uniósł swoją dłonią mój podbródek ku górze.
-Przemyślisz temat?-spytał, a ja od niechcenia kiwnęłam głową.-W takim razie czekam na odpowiedź. Zadzwoń jak się zastanowisz. Będę czekał.-powiedział po czym delikatnie musnął mój policzek.
-Muszę iść.-rzuciłam i za chwilę odeszłam. Kiedy weszłam do mieszkania Maja siedziała przy jadalnianym stole i pisała coś na komputerze. Gdy podniosła wzrok i ujrzała w jakim stanie jestem od razu podbiegła do mnie i mnie przytuliła.
-Len, co jest?-spytała z troską
-On chce żebym do niego wróciła.-powiedziałam szlochając w ramię przyjaciółki
-Kto? Marcin?-spytała
-Oszalałaś? Żaden Marcin, Zbyszek.-otarłam łzy w policzka i usiadłam na kanapie
-W czym problem?
-Jak to w czym, mam do niego ot tak wrócić bo tym jak mnie potraktował wtedy w Londynie?
-Nie ładnie się zachował w stosunku do ciebie to fakt, ale każdy zasługuje na drugą szansę.
-To nie jest taki proste.-zaprotestowałam
-On cię kocha, a ty jego, więc jest.-uśmiechnęła się przyjaciółka.
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy po czym poszłam do łazienki, zmyć resztki makijażu z twarzy i wziąć prysznic. Ubrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć. Myślałam nad tym wszystkim. Przewracałam się z boku na bok. W pewnej chwili wzięłam telefon do rąk.
Przemyślałam.
Na odpowiedź nie czekałam długo. Co dziwne była druga z minutami, a on odpisał w ekspresowym tempie.
Iiiiii? :)
To raczej nie jest rozmowa na telefon.
W takim razie może się spotkamy?
To tobie zależy na tym żeby dowiedzieć się o decyzji. Dostosuję się.
Sushibar w Millenium o trzynastej?
Niech będzie.
Po długich namysłach wreszcie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nie wiem dlaczego sięgnęłam po ten telefon i do niego napisałam. Coś mnie do tego pchnęło.
Obudziłam się prawie o jedenastej. Tak się kończy późne chodzenie spać. Zastanawiałam się tylko gdzie podziała się moja współlokatorka. Przypomniało mi się ,że wyjechała na dwutygodniowy obóz. No tak, zostawiła mnie samą z tym wszystkim. Nie miałam jej za złe, miała to zaplanowane od dawna. Jakoś musiałam sama stawić temu czoła. Ubrałam się, oczy podkreśliłam eyelinerem, ciało spryskałam mgiełką po czym wyszłam z mieszkania. W centrum byłam o dwunastej. Chciałam wcześniej pochodzić jeszcze po sklepach no i jakoś przygotować się mentalnie na tą rozmowę. Kupiłam koszulę, dwie bluzki i kardigan. Byłam chwilę przed czasem więc zajęłam stolik. Z nudy, zaczęłam obserwować ludzi na ulicy. Moją uwagę przykuł brunet, dosyć wysoki. Stał z jakąś kobietą. Najpierw ją przytulił, a potem ona rzuciła się na niego z pocałunkiem. Odwróciłam natychmiast wzrok. Zebrałam torebkę i kurtkę i natychmiast wybiegłam z budynku. Łzy spływały ciurkiem po moich policzkach. Uspokoiłam się dopiero gdy byłam w parku.
-Lena!-usłyszałam wołanie za sobą.
No nie mów ,że ten typ z tą typiarą to Zbychu? Cały misterny plan spalił na panewce :c Karo ,wez no, niech oni będą razem! :DD
OdpowiedzUsuńgatsoncaged.
Nie wiem, nie wiem :P
Usuńnie dziwie sie ,ze teraz nie chce mu zaufac i wgle w sumie ;ddd przeciez ona go koooocha oni musza byc razem!!
OdpowiedzUsuńfajnie, czekam nan astepne :))))
dziękuję :)
UsuńNo dobra, nie chce mu zaufać, spoko luz. Rozumiem to i w ogóle. Ale dlaczego mam wrażenie, że ten facet i ta baba to Zbyszek z jakąś zdzirą?! ;o
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialnie, Karola. ;-***
Nie wiem no :D
Usuńdziękuję :*
Co ?! Że to niby Zibi z tą 'laską' ? nie no nie wierzę..
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
dziękuję! :>
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńYyy nie no to nie może być Zibi.Powiedz,że to nie on ?!
UsuńCo do całego rozdziału to jak zwykle świetny!Zapraszam na dziesiątkę.
http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
dziękuję :)) ok, wpadnę ;)
UsuńPrzysięgam, że nadrobię rozdziały w tym tygodniu - ferie, więc na pewno znajdę na to czas . :)
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam na dziesiąty rozdział. http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/
Pozdrawiam, Inna.
O miło :)) chętnie wpadnę ;))
Usuńrównież pozdrawiam ;))
BLOG JEST ŚWIETNY :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://siatkarzesanajlepsi.blogspot.com/
miło mi :)
Usuń;] Kiedy można kolejnego się spodziewać ?
Usuńdzisiaj, miał być wczoraj ,ale nie mogłam go dodać ze względów technicznych :)
Usuń