sobota, 9 lutego 2013

Rozdział X

ROZDZIAŁ X.
-Co ty tu robisz?-spytał wyraźnie zaskoczony moim widokiem
-Gram w szachy.-odparłam z ironią-Jak widać pracuje. A ty co tu robisz? Badania macie dopiero za dwie godziny.
-Wiem, ale wysłali mnie żebym powiedział ,że reszta godzinę się spóźni.-powiedział atakujący
-Czyli jesteś tylko ty?-spytałam wzdychając. No tak, wielkie gwiazdy sportu nigdy nie mogą być na czas. Miałam jeszcze tysiąc innych spraw na głowie, ale niestety musiałam czekać na ich łaskawe przybycie.
-Na czas prócz mnie będzie jeszcze Piotrek, Krzysiek, Paul, Nikola i Rafał.-odparł
-Fantastycznie.-warknęłam i usiadłam przy biurku żeby wrócić do papierkowej roboty. Czułam wyraźnie jego wzrok na sobie.-Jeszcze tu jesteś?-spytałam oschle
-Czyżby powtórka z rozrywki?-spytał uśmiechając się atakujący
-Nie.-odparłam od razu
-Możemy porozmawiać?
-Jak widzisz, niektórzy muszą tutaj pracować.-odparłam
-Nie masz pacjentów z tego co wiem teraz.
-Może nie mam, ale mam sporo papierkowej roboty.-odpowiedziałam
-Nawet pięć minut nie znajdziesz?-spytał
-Miałeś swoje pięć minut, a teraz przepraszam pana, ale mam sporo pracy.-powiedziałam po czym podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Bartman podszedł tylko i je zamknął i stanął przede mną.
-Wiem jak było.-powiedział niepewnie-Przepraszam.
-Szkoda ,że dopiero teraz wiesz.-odparłam z wyrzutem- W dupę sobie wsadź swoje przepraszam teraz.
-Proszę cię, daj mi szansę.-powiedział błagalnym tonem. Złapał mnie za rękę, ale ja natychmiast ją cofnęłam.
-Miałeś swoją jedyną szansę, ale ją zmarnowałeś, więc żegnam.-powiedziałam odwracając wzrok i ponownie otwierając drzwi. Tym razem skutecznie, bo siatkarz opuścił pomieszczenie.
Gdy złapał mnie za rękę, nagle powróciły te dobre wspomnienia. Jakaś mała milionowa część mnie chciała po prostu wpaść w jego ramiona i z nich nie wychodzić. Ale zaraz stłumiłam tą chęć. Okazał się taki sam jak i większość facetów. Nie ufał mi i pod byle pretekstem mnie zostawił. Dla mnie to był definitywny koniec, bez możliwego szczęśliwego zakończenia jak w amerykańskich filmach. Po prostu chciałam wyrzucić go ze swojej głowy, a co najważniejsze ze swojego serca. Chciałam po prostu o nim zapomnieć, żyć tak jak gdyby nic się nie wydarzyło, jak gdybym go nigdy nie poznała. Dwie godziny minęły szybko i musiałam udać się na badania z Resoviakiami. Wchodzili po kolei, wykonywałam co miałam wykonać i wchodzili następni. Jako ostatni wszedł Bartman. Wszelkie badania wykonałam szybciej niż reszcie, po prostu chciałam żeby zniknął.
-Lena, proszę cię, porozmawiajmy.-powiedział błagając mnie, ale ja byłam nieugięta.
-Nie mamy wspólnych tematów do rozmowy. Skończyliśmy na dziś, więc proszę cię, wyjdź.-w tym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę, zaczął niebezpiecznie zbliżać się do mnie. Wiedziałam do czego zmierza. Natychmiast się odsunęłam.
-Proszę.-powiedział
-Nie, to ja cię proszę, wyjdź i raz na zawsze zniknij z mojego życia.
-Nie zniknę, zbyt wiele dla mnie znaczysz. Będę o ciebie walczył.
-To nie ma sensu, zakończyłam już ten rozdział.-odparłam oschle po czym opuściłam gabinet. Wołał mnie, ale nie odwróciłam się. Poszłam do gabinety lekarskiego, nałożyłam swoje ubrania i wyszłam ze szpitala. NA parkingu zobaczyłam osobę ,której na pewno w tym momencie towarzystwa miałam po dziurki w nosie. Zacisnęłam tylko zęby i chciałam go ominąć z nadzieję ,że nie czeka na mnie. Jednak myliłam się. W momencie gdy go mijałam złapał mnie za rękę po czym zwinnie przyciągnął do siebie i wpił się w moje usta. Nie protestowałam, ale nie odwzajemniałam pocałunku. Tęskniłam za tym, za jego bliskością, pocałunkiem. Natychmiast się od niego odsunęłam.
-Co ty robisz?!-prawie wykrzyczałam
-Lena zrozum, kocham cię.-powiedział spokojnie
-Ale ja ciebie już nie. Daj mi spokój.-odparłam
-Wiem ,że mnie kochasz, a ja kocham ciebie. Proszę cię, daj mi jeszcze ostatnią szansę. Nie karzę ci wpadać od razu w moje ramiona po prostu poznajmy się na nowo.
-I uważasz ,że co? Że nagle zgodzę się na twoje warunki?-spytałam ,a on popatrzył na mnie
-Błagam cię.
-Nie.-odparłam kategorycznie- Zapomnij o mnie.
-Nie chcę.
-Przykro mi, będziesz musiał.
-Jeszcze wszystko można naprawić.
-Uważasz ,że zapomnę o tym jak zwyzywałeś mnie od łatwych i stwierdziłeś,że jestem jak wszystkie i lecę do pierwszego lepszego i ,że cię zdradzam.-powiedziałam ,a po moim policzku zaczęły spływać łzy- Albo to ,że uwierzyłeś w jakieś pierwsze lepsze zdjęcie na którym nawet mnie nie było i od razu mnie zostawiłeś.
-Lena.-powiedział ciepło i mimo moich protestów objął mnie. Chciałam się wyrwać z jego uścisków jednak uniemożliwił mi to jeszcze mocniej mnie przytulając.
-Proszę cię, puść mnie.
-Nie. Nie chcę stracić, zrozum to.
-Już za późno.-powiedziałam ,a on otarł łzy z moich policzków
-Nigdy nie jest za późno.
-Nie potrafię ci zaufać zrozum.-odparłam
-Wiem ,że popełniłem błąd, ale chce go naprawić. Kocham cię.
-Ale ja ciebie nie.-powiedziałam nie patrząc na niego jak gdyby uciekając wzrokiem
-To powiedz mi to prosto w twarz.
Nie potrafiłam spojrzeć na niego i mu tego powiedzieć. Dlaczego? Bo to było kłamstwo. Popatrzyłam tylko na niego i nie mogłam nic z siebie wydusić. Mimowolnie po moim policzku znów spłynęła łza. Otarłam ją szybko.
-Nie chcę, nie potrafię.-wymamrotałam spuszczając wzrok na dół ,a on złapał mnie za rękę. Uniósł swoją dłonią mój podbródek ku górze.
-Przemyślisz temat?-spytał, a ja od niechcenia kiwnęłam głową.-W takim razie czekam na odpowiedź. Zadzwoń jak się zastanowisz. Będę czekał.-powiedział po czym delikatnie musnął mój policzek.
-Muszę iść.-rzuciłam i za chwilę odeszłam. Kiedy weszłam do mieszkania Maja siedziała przy jadalnianym stole i pisała coś na komputerze. Gdy podniosła wzrok i ujrzała w jakim stanie jestem od razu podbiegła do mnie i mnie przytuliła.
-Len, co jest?-spytała z troską
-On chce żebym do niego wróciła.-powiedziałam szlochając w ramię przyjaciółki
-Kto? Marcin?-spytała
-Oszalałaś? Żaden Marcin, Zbyszek.-otarłam łzy w policzka i usiadłam na kanapie
-W czym problem?
-Jak to w czym, mam do niego ot tak wrócić bo tym jak mnie potraktował wtedy w Londynie?
-Nie ładnie się zachował w stosunku do ciebie to fakt, ale każdy zasługuje na drugą szansę.
-To nie jest taki proste.-zaprotestowałam
-On cię kocha, a ty jego, więc jest.-uśmiechnęła się przyjaciółka.
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy po czym poszłam do łazienki, zmyć resztki makijażu z twarzy i wziąć prysznic. Ubrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć. Myślałam nad tym wszystkim. Przewracałam się z boku na bok. W pewnej chwili wzięłam telefon do rąk.
                                                                   Przemyślałam.
Na odpowiedź nie czekałam długo. Co dziwne była druga z minutami, a on odpisał w ekspresowym tempie.
                                                                         Iiiiii? :)
                                                  To raczej nie jest rozmowa na telefon.
                                                   W takim razie może się spotkamy?
                            To tobie zależy na tym żeby dowiedzieć się o decyzji. Dostosuję się.
                                                  Sushibar w Millenium o trzynastej?
                                                                   Niech będzie.
Po długich namysłach wreszcie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nie wiem dlaczego sięgnęłam po ten telefon i do niego napisałam. Coś mnie do tego pchnęło.
Obudziłam się prawie o jedenastej. Tak się kończy późne chodzenie spać. Zastanawiałam się tylko gdzie podziała się moja współlokatorka. Przypomniało mi się ,że wyjechała na dwutygodniowy obóz. No tak, zostawiła mnie samą z tym wszystkim. Nie miałam jej za złe, miała to zaplanowane od dawna. Jakoś musiałam sama stawić temu czoła. Ubrałam się, oczy podkreśliłam eyelinerem, ciało spryskałam mgiełką po czym wyszłam z mieszkania. W centrum byłam o dwunastej. Chciałam wcześniej pochodzić jeszcze po sklepach no i jakoś przygotować się mentalnie na tą rozmowę. Kupiłam koszulę, dwie bluzki i kardigan. Byłam chwilę przed czasem więc zajęłam stolik. Z nudy, zaczęłam obserwować ludzi na ulicy. Moją uwagę przykuł brunet, dosyć wysoki. Stał z jakąś kobietą. Najpierw ją przytulił, a potem ona rzuciła się na niego z pocałunkiem. Odwróciłam natychmiast wzrok. Zebrałam torebkę i kurtkę i natychmiast wybiegłam z budynku. Łzy spływały ciurkiem po moich policzkach. Uspokoiłam się dopiero gdy byłam w parku.
-Lena!-usłyszałam wołanie za sobą.

17 komentarzy:

  1. No nie mów ,że ten typ z tą typiarą to Zbychu? Cały misterny plan spalił na panewce :c Karo ,wez no, niech oni będą razem! :DD


    gatsoncaged.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie dziwie sie ,ze teraz nie chce mu zaufac i wgle w sumie ;ddd przeciez ona go koooocha oni musza byc razem!!

    fajnie, czekam nan astepne :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, nie chce mu zaufać, spoko luz. Rozumiem to i w ogóle. Ale dlaczego mam wrażenie, że ten facet i ta baba to Zbyszek z jakąś zdzirą?! ;o


    Jak zwykle genialnie, Karola. ;-***

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ?! Że to niby Zibi z tą 'laską' ? nie no nie wierzę..

    Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yyy nie no to nie może być Zibi.Powiedz,że to nie on ?!
      Co do całego rozdziału to jak zwykle świetny!Zapraszam na dziesiątkę.
      http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

      Usuń
    2. dziękuję :)) ok, wpadnę ;)

      Usuń
  6. Przysięgam, że nadrobię rozdziały w tym tygodniu - ferie, więc na pewno znajdę na to czas . :)

    Tymczasem zapraszam na dziesiąty rozdział. http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/

    Pozdrawiam, Inna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O miło :)) chętnie wpadnę ;))


      również pozdrawiam ;))

      Usuń
  7. BLOG JEST ŚWIETNY :)
    Zapraszam do siebie http://siatkarzesanajlepsi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;] Kiedy można kolejnego się spodziewać ?

      Usuń
    2. dzisiaj, miał być wczoraj ,ale nie mogłam go dodać ze względów technicznych :)

      Usuń