czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział XIII

ROZDZIAŁ XIII.
-Co ty tu robisz?-spytałam
-Przyjechałam odwiedzić ukochaną, nie można?
-Ukochaną?-powtórzyłam z ironią ,a ten wręczył mi bukiet kwiatów
-Jesteś dalej dla mnie bardzo ważna.-powiedział przysuwając się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość co wywołało grymas na mojej twarzy.
-Zabieraj ode mnie te kwiaty i łaskawie zniknij raz na zawsze z mojego życia, dobrze?-spytałam z wyrzutem oddając mu wiązankę.
-Przyjechałam tu cię odzyskać i nie wyjadę póki tego nie zrobię.-powiedział łapiąc mnie za nadgarstki
-Miałeś swoją szansę, jedną, jedyną, zmarnowałeś ją.-powiedziała i próbowałam wyrwać ręce jednak skutecznie mi to uniemożliwił.
-Każdy zasługuje na drugą szansę, nawet jeśli popełni maleńki błąd.
-Maleńki?!-prawie ,że krzyknęłam- Zdrada tuż przed ślubem to maleńki błąd?
-Każdemu mogło się zdarzyć, nie byłem pewnie czy chce się wiązać na całe życie.-powiedział
-I od razu trzeba było mnie zdradzić?-pokręciłam głową zdumiona jego słowami
-Lenuś, kochanie, kocham tylko ciebie i wiem ,że ty mnie też.-powiedział głaszcząc swoją dłonią mój policzek.
-Nie mów do mnie kochanie.-warknęłam zabierając jego dłoń z mojego policzka-Nie kocham cię i chyba nigdy nie kochałam.
-Już się pocieszyłaś?-powiedział ironicznie- Przecież jemu nawet na tobie nie zależy.
-Skąd możesz to wiedzieć? Nie znasz go.
-Z tego co mówi twoja mama, to już cię zostawił...
-Obydwoje jesteście siebie warci.-rzuciłam
-Licz się ze słowami kochanie.-powiedział z szyderczym uśmiechem
-Nie jestem twoim kochaniem, więc daruj sobie dobrze?
-Byłaś, jesteś i zawsze nim będziesz.-powiedział i zbliżył się do mnie. Chciałam odwrócić twarz ,ale uniemożliwił mi to.
-Odsuń się.-skrzywiłam się i odepchnęłam go
-Tak się chcesz bawić?-spytał szyderczo i podniósł rękę. Zamknęłam oczy i schowałam twarz w ręce. Nie poczułam uderzenia na sobie, tylko słyszałam jakąś przepychankę i znajomy głos. Spojrzałam przez palce na to co się dzieje.
-Z ręką na kobietę gnoju?-odepchnął Marcina- Masz się do niej nie zbliżać, rozumiesz?
-Bo co?-spytał
-Bo nie ręczę za siebie.-odparł
-Z tobą jeszcze się policzę moja droga.-rzucił w moją stronę po czym odszedł, a siatkarz od razu mnie do siebie przytulił.
-Dziękuję.-szepnęłam wtulając się w niego.
Byłam w szoku. Nie wiedziałam co by mogło się stać gdyby nie Zbyszek. Nie wiedziałam ,że Marcin jest zdolny do czegoś takiego. Zaczynałam się bać. Wiedziałam ,że on nie odpuści póki nie dopnie swego, a moja matka jeszcze mu w tym pomoże. Od samego początku kiedy z nim jeszcze byłam wmawiała mi jaki to idealny mężczyzna, że nie mam co się zastanawiać tylko brać z nim ślub. Była i dalej jest w niego strasznie zapatrzona i nie przyjmowała do wiadomości faktu ,że mnie zdradził na miesiąc przed ślubem. Dalej namawiała mnie żebym zapomniała o tym i po prostu mu wybaczyła i wróciła do niego bo to ponoć 'miłość mojego życia'. Teraz wiedziałam jedno. Wiedziałam ,że o mały włos nie popełniłabym największego błędu swojego życia pakując się w małżeństwo z tym osobnikiem.
-Już w porządku.-powiedział ciepło całując mnie w czubek głowy- Czego znowu chciał?
-Dalej nie może znieść faktu ,że do niego nie wrócę, a moja kochana rodzicielka jeszcze go nakręca.
-Ale dlaczego?-zmarszczył brwi
-A myślisz ,że ja to wiem? Jest w niego ślepo zapatrzona i trudno jej przyjąć do wiadomości ,że to już przeszłość.
-Ale on ci nic nie zrobił?-dopytywał
-Nie, na szczęście w porę się zjawiłeś.-odparłam
-Tym razem. Co jeśli on naprawdę będzie chciał ci coś zrobić?-spytał z troską w głosie
-Nie mam pojęcia, ale wyglądał całkiem poważnie mówiąc ,że nie odpuści.
-Pamiętaj, że jak tylko go zobaczysz i będziesz sama masz do mnie dzwonić, dobrze?-spytał ,a ja pokiwałam twierdząco głową -A tak w ogóle to co z naszym zakładem?
-No tak jakby wygrałeś.-uśmiechnęłam się nieśmiało
-A ty nie wierzyłaś ,że zdasz.
-No nie, tym bardziej ,że z jakichś siedemdziesięciu zdało dwanaście.-powiedziałam
-Wrodzony talent, bo inaczej nie wiem jak to wytłumaczyć.-uśmiechnął się-To można oblewać?
-Przypominam ci, że kierujesz.
-Samochód zawsze mogę odstawić.-wyszczerzył się
-Rano masz pewnie trening i musisz być trzeźwy.
-Pudło.-odparł- Trening mam dopiero pojutrze.
-No to chyba nie mam wyjścia.-zaśmiałam się.
Starałam się trzymać go na dystans, ale nie byłam już w stosunku do niego taka zimna. Co raz bardziej się do niego przekonywałam. Co prawda nie wróciliśmy oficjalnie do siebie, ale na pewno nasze relacje były o wiele lepsze niż parę tygodni czy dni temu. Siatkarz odstawił samochód i wpadł do mnie. Nawet cieszyłam się ,że nie będę znowu sama siedzieć przed ekranem komputera kolejny wieczór. Zjedliśmy razem kolację i usiedliśmy przy lampce wina na kanapie. Rozmawiało nam się tak dobrze jak za 'starych dobrych czasów'.
-Mogę cię o coś spytać?-zapytał ,a ja kiwnęłam głową-Byłaś z nim szczęśliwa?
-Co to za pytanie?
-Normalnie.-odparł
-Może parę miesięcy. Potem coś zaczęło się psuć między nami i nie wiem właściwie dlaczego zgodziłam się na ślub. Może dlatego ,że moja mama naciskała.-westchnęłam
-No ja nie wiem co taka dziewczyna jak ty widziała w tym palancie.
-No jaka?-spytałam uśmiechając się
-Taka mądra, piękna, zabawna.-wyliczał
-Dobra, dobra, tak naprawdę pewnie myślisz ,że jestem wredną babą udającą jakąś niedostępną.-pokazałam mu język
-W sumie tak jest.-zaśmiał się- Ale spokojnie, pracuję nad tym.-powiedziałam ,a ja dźgnęłam go palcem w bok, a ten natychmiastowo zaczął mnie łaskotać. Kto jak kto, ale on znał mój czuły punkt i perfidnie go wykorzystał. Przestał dopiero gdy znalazł się nade mną, a nasze twarze dzieliły centymetry. Ujęłam jego twarz w dłonie i zaraz nasze usta się złączyły. To było coś czego zdecydowanie mi brakowało. Brakowało mi go, jego bliskości. Po dłuższej chwili oderwał się ode mnie i cmoknął mnie w czoło podnosząc mnie do pozycji siedzącej. Objął mnie ramieniem.
-Brakowało mi tego, wiesz?-szepnął
-Ale czego?
-Ciebie.-powiedział i cmoknął mnie w policzek ,a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Przez resztę wieczoru oglądaliśmy filmy w tv. Po dwudziestej drugiej zrobiłam się strasznie senna, ale cóż się dziwić, nie spałam prawie w ogóle tej nocy. Co raz przymykały mi się oczy co siatkarz musiał zauważyć i wziął mnie na ręce niczym małą dziewczynkę i zaniósł do sypialni, po czym przykrył mnie kołdrą i pocałował na dobranoc. Zaraz też zasnęłam.


Wyspałam się jak nigdy. Gdy spojrzałam na zegarek widniała godzina dziesiąta minut dwanaście. Od razu poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się, nałożyłam delikatny makijaż, włosy spięłam w luźnego warkocza. Następnie skierowałam się do kuchni żeby zrobić sobie śniadania, a na stole zobaczyłam kartkę.
             "Mam nadzieję ,że się wyspałaś ;-) Jakbyś miała dzisiaj wolne, to wiesz gdzie dzwonić. 
                                                                         Całuję. Z."
Uśmiechnęłam się czytając bo od razu rozpoznałam charakter pisma. Czy my byliśmy znowu razem? Nie wiem. Może tak, może nie. Nie miałam czasu zastanawiać się nad tym. Zjadłam śniadania i udałam się na zakupy, a potem do mechanika. Musiałam zostawić auto na cały tydzień. Nie uśmiechało mi się to, ale jak mus to mus. W sklepie spotkałam koleżankę z roku.
-O Lena, dobrze ,że cię widzę.-powiedziała
-Coś się stało?-spytałam
-Nie, bo chciałam cię zaprosić dzisiaj do Live'a na dwudziestą.
-Jest jakaś okazja?
-W sumie dwie.-uśmiechnęła się- Pierwsza to oblewamy zdany egzamin ,a druga to się starzeję za dwa dni. I od razu mówię żadnych prezentów. To jak wpadniesz?
-Czemu nie.-uśmiechnęłam się.
Zrobiłam spokojnie zakupy i po trzynastej byłam w domu. Będąc pod blokiem zauważyłam ,że ktoś się wprowadza. Może by mnie to zbytnio nie przejęło gdy ujrzałam dobrze znajomą mi twarz. Chciałam przemknąć żeby mnie nie zauważył, niestety.
-Witam sąsiadkę.
-Żartujesz chyba?-spytałam
-Nigdy nie byłem tak poważny. Będę studiował od teraz też w Rzeszowie, więc będziemy bardzo blisko siebie.
-Akurat musiałeś wprowadzić się do tego bloku co ja?
-A jakby inaczej. Muszę cię mieć pod kontrolą kochaniutka.
Skrzywiłam się tylko na jego słowa i czym prędzej weszłam na górę do mieszkania. Zadzwoniłam do siatkarza z informacją ,że mam inne plany na wieczór oczywiście nie mówiąc mu nic ,a nic o nowym sąsiedzie. Zjadłam obiad, poszperałam po internecie i za chwilę zaczęłam się zbierać. Włosy rozpuściłam pozwalając opadać im na ramiona, oczy podkreśliłam nieco mocniej eyelinerem i rzecz jasna zmieniłam strój.
Przed dwudziestą wyszłam do klubu. Kiedy znalazłam się na miejscu większość znajomych już była. Zabawa z każdą minutą się rozkręcała, co za tym szło alkohol poszedł w ruch. Nigdy nie miałam zwyczaju za dużo pić, ale dzisiaj przyznaję, wypiłam nieco więcej niż powinnam. Zabawa była przednia. Humory dopisywały, wszyscy zgromadzeni dobrze się bawili. W klubie oczywiście było więcej ludzi niż ci zaproszeni przez Olę - moją koleżankę ze studiów. Towarzystwo nawet o drugiej nie miało dość, a ja przyznaję nieco wysiadałam już. Po trzeciej nie wytrzymałam i bocznym wyjściem wyszłam z klubu. Wychodziło akurat na boczną ulicę. Po dosłownie kilku krokach usłyszałam kroki za sobą. Myślałam ,że to jakiś imprezowicz po prostu wyszedł w tym samym czasie, więc nic sobie z tego nie robiłam do czasu. Do czasu gdy kroki za mną robiły się co raz wyraźniejsze, osoba ta była co raz bliżej. Aż wreszcie poczułam czyjeś dłonie na swoich oczach.
-Jak się bawiłaś?-szepnął ,a po moim całym ciele przeszły dreszcze. Przełknęłam ślinę. Czułam jak moje serce nierównomiernie bije.

18 komentarzy:

  1. uhuhu a się porobiło, pewnie ten psychol na koncu :DDD ty pisz ksiazki bo piszesz geeeeeeeenialnia mała :DD

    gatsoncaged.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiedz ,ze jej sie nic nei stanie bo mam jakies takie przeczucie dziwne ;((((( ale i tak jak zwykle fajniusio ;ddddd dwa nadzien to cos co lubie, a kiedy na tego drugiego cos dodasz???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie mogę powiedzieć, przykro mi :< nie wiem szczerze mówiąc, dzisiaj, ew. jutro bo jakoś nie mam pomysłu na ten drugi :D

      Usuń
  3. No to się porobiło. Z jednej strony cieszę się, że Zbyszkowi udało się ją przekonać, ale no z drugiej? Czemu ten koleś po prostu nie da jej spokoju?! -,-. I teraz spokojnie nie zasnę, bo będę się zastanawiała kto to za niąszedł. ;c


    Jak zwykle genialnie, Słońce. ^^ ;-***

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu schodzę na zawał . ; P
    Piszesz genialnie pozdrawiam. I zapraszam jutro na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. CO za typ z tego jej byłego. Niech się od niej odczepi.. Ogólnie rozdział jak zwykle fajny.. :D U mnie tez już nowy rozdział. Informuję, jak prosiłaś :) http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
  6. W walentynki takie historie :o, aż strach wychodzić z domu! Mam nadzieję że Lenie nic się nie stanie, dopiero ją poznałam! ;( W wolnej chwili zapraszam do mnie- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/. I jeśli możesz, informuj mnie o nowościach, pozdrawiam, S. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ouu wyczuwam kłopoty...

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny blog :D z szybkością nadrobiłam wszystkie rozdziały :P czekam na kolejny ;DD jestem ciekawa kto ją zaczepił :P ale się domyślam :DD

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja także przeczuwam kłopoty. ;c

    zapraszam do mnie na nowy rozdział ; http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń