sobota, 2 lutego 2013

Rozdział VII.

ROZDZIAŁ VII.
-My nie, ale może twój nowy chłopak ci o mnie opowiadał.-rzuciła ,a ja dalej patrzyłam na nią nie wiedząc co ma na myśli- Cały on, to spytaj go o mnie, na pewno bardzo chętnie ci o wszystkim opowie.
-O wszystkim?-spytałam powtarzając
-Spytaj go jak to mnie zostawił gdy znalazł sobie następną. Z tobą będzie tak samo, tylko cię ostrzegam.-uśmiechnęła się ironicznie i odeszła zostawiając mnie samą.
Nie miałam zielonego pojęcia czemu mi to powiedziała. Nie wiedziałam też czy to co powiedziała było prawdą. Przez moją głowę przechodziło tysiące myśli. Nie zamierzałam ukrywać tego zajścia przed siatkarzem, chciałam po prostu wiedzieć o czym ona mówiła. Kiedy wyszłam z budynku czekał na mnie uśmiechnięty od ucha do ucha. Po drodze wstąpiliśmy na lody i usiedliśmy w parku na ławce.
-Mogę zobaczyć?-spytał wskazując na album ,a ja od razu mu go podałam
-Mogę cię o coś spytać?-spytałam przyglądając się na siatkarza ,który z zaciekawieniem przyglądał się zdjęciom
-Jasne, pytaj.-odparł nie przerywając poprzedniego zajęcia
-Miałeś kogoś przede mną?-spytałam ,a on oderwał się od oglądania zdjęć i popatrzył na mnie
-Miałem, ale to nie było nic poważnego. Szybko się zaczęło, szybko się skończyło.-odparł- Czemu pytasz?
Opowiedziałam siatkarzowi kto mnie dzisiaj zaczepił i o czym mi powiedziała. Był zdziwiony nie mniej ode mnie kiedy to usłyszał.
-Nie ja ją zostawiłem, tylko ona mnie. Stwierdziła po prostu ,że cały czas mnie nie ma i rzadko się widujemy i ,że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Nagle przypomniała sobie o mnie jakoś przed finałem ligi światowej i chciała do mnie wrócić.-odparł
-A ty co na to?-spytałam
-Że nie ma mowy bo kogoś poznałem.-uśmiechnął się- A ona zaczęła robić sceny ,że szybko się pocieszyłem i tym podobne.
-A kogo to pan Bartman poznał?-spytałam z uśmiechem
-Taką jedną piękną blondynkę, która dziwnym trafem była na każdym meczu reprezentacji od tamtego roku.-uśmiechnął się i objął mnie ramieniem
-Nie znam takiej.-zaśmiałam się ,a ten cmoknął mnie w policzek
-Dostanę takie?-spytał wskazując na album
-Jak będziesz grzeczny.-wyszczerzyłam się ,a on zrobił smutną minę- No już nie patrz tak na mnie, możesz to sobie zachować.
-Naprawdę?-od razu rozpromieniał
-Tak, mam już taki jeden, więc ten może być twój.-uśmiechnęłam się
-Dziękuję.
-Chciałeś iść na jakieś zakupy, prawda?-klasnęłam w ręce
-A tak, prawda.-przytaknął po czym ruszyliśmy w kierunku Millenium Hall.
Ponad dwie godziny spędziliśmy na zakupach, potem wstąpiliśmy do mcdonalda na mcflurry'a. W drodze powrotnej dostałam telefon od mojego przełożonego ze szpitala i musiałam pilnie stawić się na rozmowę. Dosłownie za kilka minut byłam w szpitalu pod gabinetem. Zapukałam i poczekałam aż usłyszałam 'proszę'.
-Chciał się pan ze mną widzieć.-powiedziałam siadając na krześle
-Tak, ponieważ mam bardzo fajną propozycję dla ciebie.-uśmiechnął się i podał mi jakieś papiery. Od razu w oczy rzucił mi się napis "Olympic Games - London 2012"
-Nie rozumiem, dlaczego pan mi to daje?-spytałam
-Ponieważ do pracy w wiosce potrzebują młodych, zdolnych lekarzy i uważam ,że ta oferta jest dla ciebie idealna.
-Nie wiem co powiedzieć.-wręcz mnie zamurowało
-Skontaktowałem się z moim znajomym dr Giggsem ,który zajmuje się naborem i akurat jest miejsce przy polskiej załodze.
-Ale dlaczego ja?
-Bo jesteś moją najlepszą stażystką i uważam ,że to wyśmienita szansa dla ciebie. Masz bardzo dobre papiery, powiedział ,że wystarczy tylko twoja zgoda.-powiedział
-Do kiedy muszę dać odpowiedź?
-Najpóźniej do piątku.-odparł
-W takim razie jestem zdecydowana.-uśmiechnęłam się
-Szybko.-zaśmiał się- Musiałabyś tam udać się prawie tydzień wcześniej żeby odbyć jeszcze szkolenie. Ogólnie twoja praca by wyglądała tak ,że miała byś wydzielony czas pracy na polską ekipę jako tą główną i parę godzin przy głównej klinice olimpijskiej.
Ordynator opowiedział mi więcej o tym wyjeździe, dał mi też wszelkie dokumenty do przestudiowania ,a także wszelkie wytyczne wyjazdu i organizatorów. Wróciłam do mieszkania po dwudziestej z minutami. Moja współlokatorka siedziała na kanapie jedząc popcorn i oglądając film. Siadłam zaraz koło niej.
-Muszę ci coś powiedzieć.-powiedziałam uśmiechnięta
-Co, wyprowadzasz się?
-Nie, a chciałabyś się mnie pozbyć?-roześmiałyśmy się obydwie-Wybierasz się dalej na Igrzyska?-spytałam
-No tak, mam tam rodzinę, czemu pytasz?
-Bo dostałam propozycję pracy w wiosce olimpijskiej jako lekarz.-odparłam
-Żartujesz?!-prawie ,że krzyknęła
-A wyglądam?-odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie
-Zbyszek wie?
-No właśnie nie wiem i nic mu nie mów.-odpowiedziałam
-To czyli kiedy ty tam musisz być?
-Na sześć dni przed rozpoczęciem, czyli dwudziesty pierwszy lipca.
-Nie będzie cie na memoriale.-skrzywiła się
-Wiem, ale wiesz jaka to jest dla mnie szansa.
-Wiem i ci cholernie zazdroszczę.-pokazała mi język.
Posiedziałam z nią jeszcze chwilę i za chwilę udałam się do łazienki, wzięłam długą, relaksującą kąpiel i poszłam za moment spać.

Wstałam i tak jak na mnie o wczesnej porze, bo o dziewiątej. Kiedy weszłam do kuchni Maja skończyła śniadanie i wybierała się na jogging. Zajęłam się śniadaniem, postawiłam na tosty i szklankę soku pomarańczowego. Mniej więcej po jakichś piętnastu minutach odezwał się mój telefon.
                                                                  Coffeeheean o 12? :)
Odpisałam siatkarzowi po czym spokojnie dokończyłam śniadanie i poszłam do łazienki. Nałożyłam t-shirt w biało-niebieskie paski, krótkie jeansowe szorty, włosy splotłam w luźnego warkocza i delikatnie się pomalowałam. Przejrzałam na szybko jeszcze e-maila w poszukiwaniu dokumentów dotyczących wyjazdu do Londynu i za chwilę zgarniając po drodze torebkę wyszłam z mieszkania. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Siatkarz siedział już przy stoliku i przeglądał menu. Dałam mu buziaka w policzek na przywitanie i siadłam na przeciwko jego. Po chwili namysłu zamówiliśmy po deserze lodowym.
-Wybieracie się z Mają do Zielonej Góry prawda?-spytał
-No właśnie...
-Właśnie co?-spytał
-Nie będzie mnie tam.-odparłam
-A to dlaczego?-spytał marszcząc brwi
-Bo dostałam ciekawą propozycję pracy do drugiego tygodnia sierpnia.
-Jakiej pracy?-przerwał mi
-Daj mi dokończyć.-uśmiechnęłam się łapiąc go za dłoń- To jest praca w Londynie.
-Czyli nie będziesz na memoriale, ale na Igrzyskach tak?-uśmiechnął się
-Muszę wyjechać dwudziestego pierwszego na sześciodniowe szkolenie, a potem zaczynam pracę.
-Zaraz, zaraz.-podrapał się po głowie
-Nie będę cię już dłużej trzymać w napięciu.-zaśmiałam się- Będę pracować w wiosce olimpijskiej jako lekarz.
-Żartujesz?-spytał uradowany.


Następne paręnaście dni minęło bardzo szybko i nim się obejrzałam Zbyszek wrócił na zgrupowanie kadry poprzedzające memoriał i igrzyska ,a ja zaraz miałam wyjechać do Londynu. Po dwóch dniach na miejsce mieli dotrzeć także siatkarze. W pierwszym dniu pobytu poznałam swoje obowiązki oraz plan zajęć, a także zwiedziliśmy Olympic Park i wioskę. Zajęłam pokój na pierwszym piętrze w polskiej części wioski. Powoli do niej zaczęli zjeżdżać się także sportowcy. Rankami mieliśmy dwu i pół godzinne szkolenie, a w południe przystępowaliśmy do swoich czynności. Nastał też dzień przyjazdu siatkarzy. Szłam korytarzem stołówki kiedy dobiegły mnie znajome głosy poszukujący właśnie jadalni.
-O jaaaaacie jakie to wszystko wielkie.-zachwycał się Igła
-Krzysiu ty lepiej znajdź stołówkę co?-śmiał się Ziomek
-Może pomogę?-zaoferowałam stając przed nimi
-Ty Zbychu, co ty się nie chwalisz ,że twoja luba tu jest?-spytał Krzysiek
-To już widzisz.-wyszczerzył się
-Miło cię widzieć Lena, ale błagam powiedz którędy do stołówki.-powiedział Marcin ,a ja wskazałam palcem po czym gromada olbrzymów ruszyła ku stołówce ,a przede mną zjawił się zaraz Zbyszek
-Tęskniłem.-powiedział przyciągają mnie do siebie
-Zbyszek, tu są ludzie.-powiedziałam
-Trudno.-uśmiechnął się i mnie delikatnie musnął moje usta
-Wariacie, idź coś zjedz.
-Już chcesz się mnie pozbyć?-spytał robiąc smutną minę
-Nie, ale muszę skoczyć po parę dokumentów i potem możemy się zobaczyć.
Jak też powiedziałam tak też zrobiłam. Siatkarz udał się na stołówkę, a ja udałam się do miniszpitala znajdującego się w wiosce. Zabrałam co miałam do zabrania i udałam się w kierunku wyjścia, ale wychodząc z gabinetu wpadłam na kogoś. Był to dosyć wysoki mężczyzna.
-Przepraszam.-posłał uśmiech w moim kierunku- Nie wiedziałem ,że tutaj są takie ładne lekarki, chyba muszę sobie coś zrobić.-zaśmiał się.

11 komentarzy:

  1. A Krzysiu co, zazdrosny o dziewczynę Zibiego? Hahah. xD
    Jestem ciekawa kogo ona tam spotkała, ale mimo wszystko niech nic sobie ten ktoś nie robi!

    Jak zwykle genialnie! ;-***

    OdpowiedzUsuń
  2. jak fanie ,ze ona dostala ta prace na igzrsykach i w ogole ;d pewnie wpadla na jakiegos przystojnego siatkarza!! ;ddd

    OdpowiedzUsuń
  3. genialnie moja droga, jak zwykle :D czysty geniusz w pisaniu no! :DDDD


    gatsacaged.

    OdpowiedzUsuń
  4. przeżenialnie jak zawsze ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam tutaj przypadkiem i chyba zostanę dłużej:) ciekawa fabuła i Zbychu taki kochany;)

    OdpowiedzUsuń
  6. :) ciesze się że Lena jest ze Zbyszkiem na Olimpiadzie;) tylko oby ta była nie namieszała;) i ciekawa jestem kim jest ten nieznajomy :) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń