niedziela, 10 marca 2013

Rozdział XXIII.

ROZDZIAŁ XXIII.
To co czułam w tym momencie było nie do opisania. Byłam wściekła. Miałam ochotę mu wygarnąć, wrzeszczeć, nienawidzić, wszystko po trochu. Maja nie mówiła nic. Tutaj nie trzeba było nic mówić. Wszystko było widać jasno jak na obrazku. Nie wiedział ,że ich widziałyśmy. Jak wcześniej tak też i teraz wydzwaniał do mnie, pisał. Na próżno. Nie zamierzałam ani odbierać ani odpisywać. Postanowiłam zupełnie zerwać wszelkie kontakty, pozbyć się jego wszystkich rzeczy ,które by tylko mi przypominały o jego osobie.  Porządkując w mieszkaniu rzeczy znalazłam srebrną bransoletkę z charmsami ,którą od niego dostałam. Wróciły wszystkie wspomnienia niczym bumerang. Nie zamierzałam jej trzymać. Spakowałam do pudełeczka w którym ją dostałam i postanowiłam mu ją oddać. Nie chciałam robić tego przez Piotrka. Poszłam do jaskini lwa. Maja poczekała na mnie pod blokiem. Weszłam na górę. Wzięłam głęboki oddech. Zapukałam. Cisz. Zapukałam po raz drugi. Słychać było nadciągające kroki. Serce przyśpieszyło rytmu. Zatrzeszczał zamek. Drzwi się otworzyły. Nie otworzył mi wcale blisko dwumetrowy brunet. Otworzyła ONA. Ta sama z którą widziałam go kilka dni temu. Może nie potęgowałby we mnie złości sam jej widok, ale widok jej okrytej jedynie kołdrą z szelmowskim uśmiechem zabolał.
-Ty pewnie do Zbyszka? Przykro mi ,ale jeszcze śpi. Rozumiesz, ciężka noc. Przekazać mu coś?-spytała jak gdyby kpiąc.
Bez słowa podałam jej pudełeczko i czym prędzej zeszłam na dół.Zaczęłam biec, uciekać. Chciałam stamtąd zniknąć jak najszybciej. Zaraz dogoniła mnie Maja łapiąc mnie za ramię. Zdyszana nie potrafi na początku wypowiedzieć ani słowa.
-Co się stało?-wysapała jakby przebiegła właśnie co najmniej maraton
-Ona tam była.
-Jaka ona?-spytała
-Ta z którą go ostatnio widziałyśmy.-odparłam-I co tu dużo mówić, wieczór ,a raczej noc się udała.
-Przecież ona zrobiła to specjalnie.
-Nie obchodzi mnie to.Dla mnie to koniec.
-Proszę cię, nie mów tak.
-A jak mam do cholery mówić?-uniosłam głos ,a ona popatrzyła na mnie można by rzec z litością
-Co zamierzasz teraz zrobić?
-Skończę ten cholerny projekt i wyjadę.-odparłam
-Jak to wyjedziesz?-zapytała
-Tak po prostu, na wymianę studencką, jak najdalej stąd.-powiedziałam tłumiąc łzy napływające do oczu.
-Chcesz tak po prostu wyjechać, uciec od wszelkich problemów?
-Tak po prostu. Bynajmniej na jakiś czas bo to mnie przerasta.
-Lena, pomogę ci, damy jakoś radę.-odparła z nadzieją w głosie ,że mnie przekona
-Nie, ty masz swoje życie, swoje problemy nie chcę cię obarczać do tego swoimi.
-Ale twoje problemy to także moje problemy.-powiedziała łamiącym głosem i przerwała na chwilę po dłuższej chwili ciszy dodając-Już podjęłaś decyzję prawda?
-Podjęłam. Masz Piotrka, poradzisz sobie beze mnie.
-Błagam cię, nie wyjeżdżaj. To nie jest Lena ,którą znam, ona by nigdy nie uciekła od problemów tylko stawiłabym im czoła.-ciągnęła cały czas próbując mnie przekonać do zmiany decyzji
-Tak będzie lepiej, dla wszystkich.
-Dla wszystkich? Chyba tylko dla ciebie.-odparła z pełną desperacją
-A co mnie tutaj trzyma? Nic.
-A ja dla ciebie już nic nie znaczę?-spytała
-Przecież wiesz ,że tak i to bardzo dużo. Istnieje przecież internet i telefony.
-Widzę ,że cię nie przekonam.-westchnęła ze smutkiem- Gdzie zamierzasz wyjechać?
-Włochy. Moja ciotka mieszka w Maceracie, pomieszkam u niej.
-Proszę cię, przemyśl to jeszcze.
-Nie mam nad czym rozmyślać. To będzie najlepsze rozwiązanie.
                                                          ***
Nie wiem co mnie naszło z tym wyjazdem. Mój jak dotąd idealny świat ,który poukładałam po wielkiej burzy znowu legł w gruzach. Innej sensownej opcji w tym momencie nie widziałam. Wszystko mnie przerosło. Dlaczego musi być tak ,że wszystko nagle w jednej chwili wali się jak domek z kart? Wiedziałam ,że nie można uciekać od pewnych spraw, osób i rzeczy, ale wiedziałam ,że muszę to zrobić.
Tak jak planowałam skończyłam pracę na zaliczenie, wraz z jej skończeniem zerwałam kontakt z Patrykiem. Nie potrzebowałam jego osoby w zupełności. Dziekan nie robił mi większych problemów jeśli chodzi o wymianę, ba. Nawet żałował ,że tak dobra studentka chce wyjechać.
Wszystko postanowione. Za trzy dni wyjeżdżam. Zacznę tam z zupełnie czystą kartą zupełnie nowe życie. Czy lepsze? Dopiero się okaże. Wstępnie wymiana ma trwać pół roku, mogę ją przedłużyć. W dalszym ciągu Maja, ale tym razem z Piotrkiem namawiali mnie do zmiany decyzji. Byli moimi przyjaciółmi, nie chciałam ich zostawiać, ale jakaś część mnie kazała mi to zrobić. Mimo ich usilnych błagań nie złamałam się, choć nie ukrywam byłam blisko. Na dzień przed wyjazdem byłam już niemalże spakowana, wstąpiłam jeszcze do szpitala zabrać swoje rzeczy. Zgarnęłam je wszystkie w pudełko i wyszłam po raz ostatni z budynku szpitala. Zamurowało mnie kiedy zobaczyłam osobę stojącą przy moim samochodzie. Zacisnęłam żeby i nie okazując żadnych emocji podeszłam.
-Czego chcesz?-syknęłam
-Wyjeżdżasz.-rzucił smutno
-I co z tego?-spytałam wrzucając pudełko do bagażnika i trzaskając klapą zamykając go
-Nie rób tego.
-Nie mów mi co mam robić. Decyzję już podjęłam.-odparłam wciąż nie okazując żadnych emocji
-Wiem ,że to moja wina, ale nie uciekaj.
-Nie uciekam.-zaprotestowałam
-Uciekasz, bez większego powodu.
- Z nasz powód. I to doskonale. Ten powód ma blond włosy, koło metra osiemdziesiąt.- Popatrzył na mnie zdezorientowany.
-O czym ty mówisz?
-Widziałam wszystko. Widziałam ją wtedy u ciebie w mieszkaniu. Wy wszyscy jesteście tacy sami. Banda cholernych kretynów.
-Wiem ,że zasłużyłem sobie na te epitety, ale daj mi wszystko wyjaśnić.
-Nie ma co wyjaśniać. To koniec. Życzę wam szczęścia.-powiedziałam ironicznie i zostawiłam go wsiadając do samochodu. Przekręciłam kluczyk w stacyjce. Czułam nie wiedzieć czemu łzę spływającą po moim policzku. Odjechałam. Widziałam ,że cały czas tam stał do czasu aż zniknął mi z horyzontu. Siedziałam w mieszkaniu płacząc, popijając lampkę wina. Z pewnością zakończył się pewien rozdział mojego życia. Pora rozpocząć kolejny. Oby tym razem lepszy. Rano sprawdziłam jeszcze czy wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy. Jeszcze raz przeszłam się po mieszkaniu. Po raz ostatni zamknęłam mieszkanie. Wzięłam walizki. Poczekałam chwilę na Maję ,która miała mnie odwieźć na lotnisko. Po drodze podwiozłyśmy jeszcze Piotrka na trening. Wyściskał mnie na pożegnanie i kazał jak najszybciej wracać. Cały on. Za kilka minut dotarłyśmy na lotnisko. Oddałam bagaże do depozytu. Dałam znać ciotce ,że za piętnaście minut mam samolot.
-Nie płacz głupia.-powiedziałam do Mai która mnie ściskała szlochając
-Będzie mi cię tak bardzo brakować.
-Mi ciebie też wariatko.-odparłam
-Wracaj szybko i od razu daj mi znać jak będziesz na miejscu.-kiwnęłam tylko głową. To było najgorsze. Pożegnanie z Mają. Nie ukrywam, uroniłam łzy. Zniknęła mi z pola widzenia dopiero kiedy poszłam na odprawę. Gdzieś tam jakaś mała cząstka mnie naiwnie łudziła się ,że on w ostatniej chwili wpadnie na lotnisko i na kolanach będzie błagał mnie żeby została. Łudziłam się jak skończona idiotka. Tylko w amerykańskich filmach istnieją takie ckliwe i nierealne rzeczy. Życie jest inne, jest o wiele bardziej brutalne. Lot minął szybko i bez problemów. Jak obiecałam Mai dałam jej znać ,że jestem cała i zdrowa. Była siostrą mamy, mieszkała sama. Z lotniska odebrała mnie moja ciotka. Była wdową, a jej córka z synem już dawno z nią nie mieszkali. Była strasznym wulkanem energii. Wręcz przeciwnie do mnie w tym momencie. Wskazała mi swój pokój. Miała czteropokojowe, ładne, zadbane mieszkanie w nowej dzielnicy Maceraty. Rozpakowałam rzeczy i przysiadłam się do niej, akurat oglądała jakiś serial. Oczywiście domyśliła się ,że nie przyjechałam do Włoch ot tak bo trafiła się szansa wyjazdu. Przejrzała mnie. Opowiedziałam jej o tym wszystkim co się stało.
-Czasem już tak bywa w życiu ,że trzeba dostać od życia porządnego kopniaka w d.. cztery litery żeby się podnieść i przygotować na powodzenie.
-Już nie wierzę ,że będzie cokolwiek dobrze.-odparłam
-Proszę cię moja droga. Nie bądź już taką pesymistką. Gdzie ta moja jak zwykle radosna Lena?
-Nie ma jej. Gdzieś tam się zgubiła i nie wróci. Teraz tylko realistka.
-Teraz jesteś tak pesymistycznie nastawiona do życia bo tym wszystkim, ale zobaczysz minie trochę czasu i będzie jak dawniej.
-Dobrze ,że chociaż ty w to wierzysz.-uśmiechnęłam się lekko-Powiedz mi, czym właściwie się zajmujesz tutaj? Bo wcześniej mieszkałaś w Rzymie.
-Tak bo zmieniłam pracę. Jestem dyrektorem sportowym.
-Lube?-zapytałam. Jakieś pojęcie miałam o zespołach, zwłaszcza ,że Resovia grała z nimi w tym sezonie w lidze mistrzów.
-Zgadza się. Świetne chłopaki. Musisz ich poznać.
-Jak na razie mam dosyć facetów.
-Nie karzę ci się z nim hajtać od razu.-zaśmiała się- Na którą jutro masz do szpitala?
-W każdym bądź razie i tak nie mam na razie ochoty na jakiekolwiek kontakty z płcią przeciwną.-odparłam- Na dziewiątą.
-W takim razie podrzucę cię i skoczę na trening do chłopaków.
Wiedziałam ,że jej praca związana jest z marketingiem ,ale w życiu nie spodziewałabym się ,że pracuje przy tej Maceracie. W sumie wszystko jedno mi było. Miałam chociaż do kogo otworzyć usta. Nazajutrz odwiozła mnie do szpitala. Obawiałam się trochę bo nie znałam języka. Na szczęście moje obawy były na próżne bo głównym językiem był tutaj angielski. Dostałam przydzielone zadania na dzień dzisiejszy i zabrałam się do pracy. Szpital był bardzo duży, a zarazem bardzo schludny i zadbany. Reszta moich współpracowników była bardzo sympatyczna i otwarta, więc szybko nawiązałam nowe znajomości.
-Wydaje mi się ,że gdzieś się już widzieliśmy.-rzucił mężczyzna mniej więcej w moim wieku
-Nie wydaje mi się.-odparłam
-Jesteś z Polski prawda?
-Tak, skąd wiedziałeś?-odparłam z uśmiechem zdumiona jego wiedzą na mój temat
-Tylko z Polski są tak ładne dziewczyny.-uśmiechnął się-Może byłaś na jakimś meczu reprezentacji?
-Nie przesadzaj, we Włoszech też są ładne kobiety.-odwzajemniłam uśmiech-Na siatkówce owszem.
-A może na Polska - Brazylia?
-Byłam na wszystkich w Polsce.-zaśmiałam się
-Tak mi się wydawało ,że skądś kojarzę.
-Byłeś aż w Polsce na meczu?-spytałam zaskoczona
-Tak jakoś wyszło. Z resztą gdzie moje maniery. Giulio.-podał mi rękę cały czas nieprzerwanie uśmiechając się.
-Lena.
-Może w ramach zawarcia nowej znajomości pójdziesz ze mną na kawę?
-Chętnie.-odparłam.
Wyraźnie mnie kokietował, ale nawet nie protestowałam. Miałam to głęboko w poważaniu ,że tak się wyrażę. Wydawał się sympatyczny, przydałby mi się tutaj jakiś znajomy, nie zamierzałam znowu być obrażona na całą rasę męską, ale też nie zamierzałam mieszać się w coś poważniejszego.
Następne tygodnie mijały szybko. Nim się zorientowałam byłam we Włoszech już dwa miesiące i dosyć dobrze znałam już miasto. Miałam już paru znajomych, ale oczywiście nie zaniedbywałam kontaktów z Mają i Piotrkiem i parę razy w tygodniu z nimi rozmawiałam. Zaprzyjaźniłam się z Giuliem. Im lepiej go poznawałam tym bardziej się do niego przekonywałam. Oczywiście jak do przyjaciela, ale moja kochana ciocia Iwona wiedziała lepiej. A co z Bartmanem? Odpuścił. Nie odzywał się do mnie od czasu kiedy wyjechałam. Dostałam to czego chciałam. Święty spokój z jego strony. Może i lepiej, bo gdyby tylko próbował się kontaktować to potęgowałoby ból jaki we mnie dalej siedział.
Jak to bywało często po dyżurze umówiłam się z Giuliem na spacer.
-Powiedz mi, skąd taka wiedza o siatkówce, zwłaszcza polskiej? Przecież włoska jest na równie wysokim poziomie.
-Po prostu mój ojciec jest związany z waszą reprezentacją.-odparł
-Naprawdę? Nie wiedziałam. Co właściwie robi?
-Widzę musisz wiedzieć wszystko.-zaśmiał się
-Absolutnie wszystko.-powtórowałam mu i również się zaśmiałam
-Więc, mój ojciec jest u was...
________________________________________________________________
Jak obiecałam, tak też oddaję w wasze ręce nowy rozdział. Nie jestem z niego tak do końca zadowolona bo wizja była nieco inna, ale ogólny zarys został zachowany. Spodziewałybyście się takiego obrotu spraw? I jak myślicie, kim jest ojciec nowego przyjaciela Leny? :-) Nowy rozdział jak dobrze pójdzie, we wtorek ;)
Delecta czy Sovia? Ja osobiście jestem za Sovią, a mój wymarzony finał to Sovia - JW! :D

42 komentarze:

  1. stawiam na syna Anastasiego ! :D Bardzo fajnie to wymyśliłaś :))
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :)jestem za Sovią :D miłego kibicowania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu az mialam lzy w oczach jak czytalam :((( moze on sie z nia nie przespal, moze nie wiem :(( szkoda ,ze tak wszylo ale wieze ze beda jeszcze razem :)) Giulio? nie mam pojecia, syn Gardiniego???

    OdpowiedzUsuń
  4. I coż zrobiła? W sensie co on zrobił ten Zbych?!?!? uduszę, jeszcze ta laska w jego mieszkaniu no ja bym rozszarpala chyba! ale ja to ja :DD odpuscil? typowy facet... widze nowy 'przyjaciel' rowniez zwiazany z siatkowka i fajnie :D


    gatsoncaged.

    OdpowiedzUsuń
  5. syn anastasiego moze?:) bartman idiota totalny gr!
    też jestem za sovią, jutro bd w bydg na meczu ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że poznała syna naszego ukochanego trenera, ha! Bynajmniej tak mi się wydaje. ;D
    I też obstawiam taki finał, nie ma to tamto! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie Zbychu! Jak mogłeś to naszej Lenie zrobić? :C
    Mimo wszystko coś czuję w kościach, że on tu jeszcze zagości nie raz, może namiesza ;>
    Ciocia nieźle ustawiona widzę ;D
    Giulio, Giulio, czyżbyś miał nazwisko na "A" i był synem mojego najulubieńszego Włocha? :DD
    Oczywiście, że Sovia-JSW, inaczej być nie może :D Piszę właśnie komentarz wykorzystując tą krótką przerwę pomiędzy setami i mi smutno, bo jest 1:0 dla Delecty :C No ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, niech Sovia wygra mecz!!!!! :DD
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Byli taką znakomitą parą, dogadywali się, nie umieli bez siebie żyć... aż tu nagle pojawiła się jakaś tyczka o bląd włosach i postanowił z niej skorzystać? Nic go nie usprawiedliwia ;/
    Lenka przynajmniej odpoczęła w tych Włoszech, dobrze zrobiła.
    Nie mów, że Giulio będzie synem... Anastasiego :D? To by było genialne :D!

    Podzielam Twoje zdanie co do finału marzeń i co do zwycięscy w meczu Delecta - Sovia.
    Resovia wygrała, czekamy na kolejne zwycięstwa! :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział ;*

    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie mówię hah :D Resovia na mistrza! :D

      już lecę czytać :*

      Usuń
    2. Ej, kiedy nowy rozdział :)!?
      Zapraszam w wolnej chwili do siebie na nowy ;)

      Pozdrawiam,
      naranja-vb.blogspot.com :*

      Usuń
  9. No to się porobiło! Mam nadzieję, że Zbysław będzie walczył o Lenę i się nie podda. Wydaje mi się, że Giulio to syn Andrei..
    tymczasem zapraszam do mnie na dwójkę. http://latwiej-jest-uciec.blogspot.com/
    pozdrawiam, natalie. :*

    OdpowiedzUsuń
  10. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/03/dwa.html pojawiła się dwójka, także zapraszam do czytania i wyrażenia opinii ;)
    Pozdrawiam poziomkowa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy rozdział - 7 na http://nad-przepasciaa.blogspot.com/ :) Serdecznie zapraszam. Przepraszam, że nie komentuję Twojego rozdziału, ale mam dosłownie parę minut, a zależało mi, żeby Cię poinformować :)

    OdpowiedzUsuń
  12. no to się wszystko popieprzyło :/ nie wierzę, że Bartman tak po prostu odpuścił...Syn Andrei?;)
    pozdrawiam i
    zapraszam na kolejny rozdział :)
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moooże i syn c:
      pozdrawiam, chętnie zajrzę ;))

      Usuń
  13. Boże co ten Zbyszek wyprawia?Może Giulio jest synem AA ? ; ]

    OdpowiedzUsuń
  14. nieee... to trzeba jakoś rozwiązać... musi się ułożyc!
    pozdrawiam i zapraszam na nowy u mnie :)
    http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/
    Zapraszam na nowy rozdział! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na nowy rozdział :)
    http://169141613.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział 29 zameldował się na siostra-siatkarza.blogspot.com Jeśli masz czas i ochotę to wpadnij ;d Pozdrawiam :p

    OdpowiedzUsuń
  18. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/03/cztery.html pojawiła się czwóreczka, więc zapraszam i czekam na opinię z Twojej strony :D
    pozdrawiam poziomkowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. W pierwszym momencie pomyślałam: " Co może dziać się we Włoszech, kiedy pojedzie"? Nie wpadłam na to, że Lena wpadnie na kolejny klub siatkarski. :)
    Gdyby Andrea był ojcem Giulio to będę bardzo zaskoczona.;D W tym rozdziale tak wiele rzeczy dzieje się szybko. Dobrze tak Bartmanowi, mógł się z tą jędzą nie spotykać. Mam cięty język ;p Świetny rozdział i czekam z niecierpliwością na następny. Informuj mnie nadal:) http://169141613.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział u mnie, już 8.:)
      http://169141613.blogspot.com/

      Usuń