PROLOG.
Mamy lipiec 2011. Dotychczas moje życie przypominało te bajkowe. Idealni rodzice, idealny dom, idealny narzeczony, idealna ja. Czasami wydawało mi się ,że to wszystko jest tak idealne ,że momentami wręcz nierealne, wydawało się być pięknym snem z którego za chwilę się obudzę i czar pryśnie. W tym momencie powinnam być szczęśliwą mężatką, studentką Uniwersytetu Warszawskiego na kierunku medycyny i prawdopodobnie także szczęśliwą panią mieszkającą w pięknym domu wraz z kochającym mężem. Jakiś miesiąc temu ten piękny sen został brutalnie przerwany. Mój dotąd idealny świat legł w gruzach. Na równy miesiąc przed ślubem przyłapałam mojego dotąd idealnego narzeczonego na zdradzie, nie bagatela, z moją najlepszą przyjaciółką. Wiecie jak wtedy się czułam? Jakby potrącił mnie samochód ciężarowy ,a moje serce pękło na miliony małych kawałeczków. Nie przemawiały do mnie błagania rodziców żebym została w Warszawie, żebym dała mu szansę, po prostu spakowałam walizki i wyjechałam. Chciałam uciec jak najdalej. Mój wybór padł na Rzeszów, dlaczego? Sama zadaję sobie cały czas to pytanie. Mimo ,że rok akademicki rozpoczynał się w październiku, już pod koniec czerwca byłam w nowym mieście. Chciałam zacząć życie na nowo, z dala od tych ,którzy tak bardzo mnie skrzywdzili.Wynajęłam stancję razem z dziewczyną w moim wieku - Mają. Od pierwszego spotkania wiedziałam ,że się zaprzyjaźnimy, była bardzo otwarta i pogodna, można było z nią rozmawiać o wszystkim i niczym. Ale miała jedną maleńką wadę - była wielką fanką siatkówki. Nie było dnia ani godziny żeby o tym nie mówiła. Nie byłoby w tym nic złego tyle ,że kompletnie nie interesowałam się sportem i jedynymi siatkarzami jakich znałam to byli Paweł Zagumny i Sebastian Świderski. Miałam mieszkać w mieście gdzie króluje siatkówka, doskonale o tym wiedziałam ,ale nie pałam entuzjazmem kiedy Maja próbowała namówić mnie na wyjazd do Gdańska na ligę światową. Po jej usilnych błaganiach zgodziłam się, potrzebowałam chwilę wytchnienia, chwilę żeby przemyśleć co dalej zrobić ze swoim nędznym dwudziestodwuletnim życiem, które zostało zniszczone przez najbliższe dotąd mi osoby. Maja ekscytowała się wyjazdem przez całą drogę do trójmiasta. Cały czas paplała o tym ,że wreszcie musi zrobić sobie zdjęcie z jakimś tam Bartmanem bo to jej ulubiony siatkarz i tym podobne. Nie wzruszały mnie jej wzdychania do siatkarzy, więc tak jakby mówiła do siebie. Zakwaterowałyśmy się w ładnym hotelu mieszczącym się kilka kroków od plaży i ku uciesze Mai, kilka kroków od hali. Ku jej namowom i błaganiom zgodziłam się pójść z nią na mecz. Cały czas też ekscytowała się ,że jesteśmy prawdopodobnie w tym samym hotelu co nasza reprezentacja, moi rodzice byli dosyć wpływowymi osobami i znali właściciela tego hotelu ,więc bez większych problemów dostałyśmy tutaj dwa pokoje. Miała chyba rację bo po hotelu kręcili się blisko dwumetrowi mężczyźni w reprezentacyjnych strojach. Następnego dnia rano wyszłam z pokoju i wcisnęłam przycisk windy i po chwilę zjechałam nią na dół aby udać się na śniadanie. Wychodząc przez przypadek weszłam w jakiegoś mężczyznę. Był to dobrze zbudowany, dosyć wysoki i przystojny brunet, wnioskował po wzroście i ubraniu ,że był to siatkarz.
-Przepraszam bardzo, nie chciałam.-rzuciłam w kierunku mężczyzny nieco wymuszając uśmiech
-Nie to ja przepraszam, powinien był bardziej uważać.-rzucił w moim kierunku promienny uśmiech po czym udałam się w kierunku hotelowej stołówki na której siedziała już Maja cała w skowronkach.
-A tobie co się stało ,że tak uradowana?-spytałam nieco obojętnie
-No głupio się pytasz!-rzuciła cała w euforii- Przecież wokoło kręcą się siatkarze, żyć nie umierać.
-A rzeczywiście, dla ciebie pełen luksus.-uśmiechnęłam się
-No chyba nie powiesz mi ,że żadne ci się nie podoba?
-Zacznijmy od tego ,że żadnego z nich nie znam.-powiedziałam z lekko zażenowaną miną
-A nie ma problemu moja droga, jeszcze ze mną trochę po przebywasz i będziesz ekspertem.-powiedziała triumfalnie
-Dobra, dobra o której jest ten mecz?-spytałam odchodząc od tematu
-O dwudziestej.-odparła już wyraźnie podekscytowana
Po dziesięciu minutach zjadłam już śniadanie, Maja nie tknęła ani kęsa bo cały czas się zastanawiała w którą koszulkę ubrać się na mecz. Kiedy wstałam była zdziwiona ,że tak szybko ją opuszczam.
-Spotkamy się przed meczem w pokoju okej? Idę się przejść.-rzuciłam w kierunku dziewczyny i wyszłam ze stołówki i wychodząc z hotelu znowu się na kogoś natknęłam.
-A my znowu na siebie wpadamy, czyżby to jakiś znak?-zaśmiał się, no tak, to był ten sam facet co wcześniej ,a ja tylko sztucznie się uśmiechnęłam i odpowiedziałam
-Czysty zbieg okoliczności.-odparłam i chciałam ruszyć na spacer ,ale nieznajomy mnie zatrzymał
-Mógłbym ci towarzyszyć? Bo wnioskuję ,że wybierasz się na spacer.
-Mógłbyś.-powiedziałam całkiem obojętnie
Po chwili marszu w milczeniu zaczął rozmowę
-Skąd właściwie jesteś?-spytał bacznie mi się przyglądając
-Pochodzę z Warszawy, ale od tego roku będę studiować w Rzeszowie.
-Skąd nagle taka zmiana?-dopytywał
-Długo by opowiadać.-odparłam wzruszając ramionami
-Mamy czas.-uśmiechnął się
-Nie znamy się, więc nie widzę powodu dla którego miałabym cię tym wszystkim zanudzać.-uniosłam kąciki ust lekko ku górze
-Zibi!-dało się usłyszeć wołanie za nami
-Przepraszam cię, ale muszę lecieć.-odparł nieco nie zadowolony z tego ,że ktoś nam przerwał- Zapomniałbym, jestem Zbyszek, a ty?
-Lena.-odpowiedziałam podając mu rękę
-Mam nadzieję ,że się jeszcze zobaczymy?
-Nie wiem, może.-odparłam zupełnie obojętnie ,a on za chwilę zniknął.
fajnie się zapowiada :))
OdpowiedzUsuńmiło to czytać :)
UsuńNoooo. ;D. Widzę, wzięłaś sobie moje uwagi do serca. ;D. Zapowiada się ciekawie. ;D
OdpowiedzUsuńHah oczywiście ,że wzięłam :DD no zobaczymy ;> :D
Usuńhm ciekawie, ciekawie ;p
OdpowiedzUsuńmówisz? :>
Usuńświetny prolog!!
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
UsuńZibi jaki uprzejmy ;DD Ja to bym zachowywała się zupełnie tak jak Maja haha ;DD jeśli nie gorzej xdd
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń