niedziela, 26 maja 2013

Rozdział XXXVII.

Od razu rzuciłam mu się na szyję. Zupełnie mnie zaskoczył. W życiu nie spodziewałabym się ,że to się stanie właśnie dziś, właśnie tutaj.
 -To tak czy nie?-zapytał rozbawiony moją reakcją
 -Oczywiście ,że tak.-odparłam uśmiechnięta od ucha do ucha po czym za chwilę mogłam podziwiać cudowny pierścionek z białego złota na swoim palcu. Za moment też znów tonęłam w jego objęciach.
 -Sam to wszystko wymyśliłeś?-zapytałam spoglądając na napis "Wyjdziesz za mnie?" ułożony z czerwonych płatków róż.
 -Czyżbyś nie wierzyła w moją kreatywność?
 -Skądże.-odparłam z uśmiechem- Takie niespodzianki możesz robić zawsze.
 -Ale to nie koniec atrakcji na dziś.-wyszczerzył się ,a ja popatrzyłam na niego mrużąc oczy.
Wziął mnie za dłoń ówcześnie nakazując zamknięcie oczu. Posłusznie wykonałam to co nakazał i szłam w kierunku w którym mnie prowadził. Za kilka chwil pozwolił mi otworzyć oczy. Widok ,który zastałam również ogromnie mnie zaskoczył. Na niewielkich rozmiarów plażowym tarasie stał zastawiony stolik ,a wokół wszystko rozświetlały lampiony. Po jakże cudownej kolacji wróciliśmy do hotelowego pokoju gdzie na tarasie przy czerwonym winie dalej celebrowaliśmy ten cudowny dzień.
 -Pani Bartman.-powiedział zadowolony splatając nasze dłonie i przyglądając się pierścionkowi
 -Bo się jeszcze rozmyślę.-zaśmiałam się
 -Spróbowałabyś.-odparł po czym przytulił mnie do siebie-Wracaj już z tych Włoch do Rzeszowa co?
 -Jeszcze tylko tydzień. Czyżby się stęsknił?
 -Jak cholera.-odparł całując mnie w czubek głowy- Już nigdzie cię nie puszczam.
 -I ja też nigdzie się już nie wybieram.-uśmiechnęłam się
 -No chyba ,że ze mną.
 -A to już co innego.-zaśmiałam się.
Oparłam głowę o jego ramię. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Czułam się przy nim tak niewyobrażalnie dobrze i tak bezpiecznie. Gdyby ktoś po naszym pierwszym spotkaniu powiedziałby mi ,że będę z nim tak ogromnie szczęśliwa w życiu bym mu nie uwierzyła, ba, wyśmiałabym go pewnie. Po tym co spotkało mnie z Marcinem nie przypuszczałabym ,że jeszcze będę szczęśliwa, że znajdę tą właściwą osobę ,którą pokocham z całego serca, osobę z którą zechcę spędzić resztę życia. A jednak, myliłam się. Kiedy się rozstawaliśmy chociażby na jeden dzień, ja tylko odliczałam godziny kiedy znów go ujrzę. Każde rozstanie było katorgą, a każde kolejne spotkanie niewyobrażalnym szczęściem. Każda rozmowa, każdy gest był czymś wyjątkowym. A każdy kolejny dzień, tydzień, miesiąc spędzony wraz z nim był cudowny.
Nazajutrz otworzyłam oczy kilka minut przed dziewiątą. Nie chcąc budzić swojego już narzeczonego delikatnie wyswobodziłam się z jego objęć i wymknęłam się po cichu na taras. Korzystając z wolnej chwili wybrałam numer Mai i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
 -Jak tam?-zapytała
 -Lepiej być nie mogło.-odpowiadam
 -Mogę już mówić pani Bartman?-zapytała wyraźnie zadowolona
 -Zaraz, zaraz to ty wiedziałaś?
 -Obydwoje wiedzieliśmy. Myślisz dlaczego Piotrkowi się tak dostało za wypaplanie części planów?-zaśmiała się
 -I nie powiedziałaś ani słowa, widzę postępy.
 -Miałabym ci zepsuć taki piękny dzień?-zapytała- W życiu! Co nie zmienia faktu ,że okropnie się cieszę i już od dawna mówię ,że jesteście dla siebie stworzeni.
 -Gratulacje Bartmany!-wtrącił Nowakowski
 -Dzięki Piotruś.-zaśmiałam się
 -Zgaduję ,że ten obibok zamiast pilnować swojej przyszłej żony śpi?
 -No wieeeesz.-roześmiałam się
 -Tak czy siak pozdrów go tam.-dodał
 -Pozdrowię.-odparłam- A u was coś ciekawego?
 -Trochę ciepło.-odparła Maja
 -Inaczej mówiąc jest tak gorąco ,że się żyć nie chce.-wtrącił Piotrek
 -Chciałeś wakacje to masz.-odparłam
 -Wakacje, a nie smażenie.
 -Ciesz się ,że w ogóle gdzieś pojechałeś bo równie dobrze mogłeś teraz siedzieć w Rzeszowie.-odparłam
 -Jak tak dalej będzie marudził to go do tego Rzeszowa wyślę.-westchnęła
 -Aż tak podpadł?-zaśmiałam się
 -Lepiej nie pytaj.
 -Spokojnie, może szykuje coś fajnego i to tylko taka aluzja.
 -Myślisz?-zapytała z nadzieją w głosie
 -Bo jak nie to ja sobie już z nim porozmawiam.
Z Mają rozmawiałyśmy jeszcze przez blisko pół godziny. Zdawała relację z wypoczynku na słonecznych Kanarach, a także wypytywała mnie o wszelkie szczegóły dnia wczorajszego. Była ogromnie podekscytowana tym faktem. Swoją rozmowę zakończyłyśmy w okolicach dziesiątej. Ledwo zdążyłam odłożyć telefon ,a ten znów zaczął dzwonić.
 -Cześć mamo.-przywitałam się
 -Cześć słoneczko, co tam słychać?
 -Wszystko w porządku.-odparłam
 -Coś się wydarzyło?-dociekała
 -W jakim sensie?
 -No nie wiem, może ty mi powiesz?-zapytała ,a w tle słychać było chichot Zuzi
 -No proszę was, to wy też wiedziałyście?-zaśmiałam się
 -No wieeesz.
 -Daj mi ją.-słychać było szept Zuzi- Cześć moja kochana młodsza siostrzyczko! Mam nadzieję ,że się zgodziłaś!
 -A jak myślisz?
 -Myślę ,że za niedługo będziesz panią Bartman.-odparła dumnie
 -Wyjątkowo dobrze myślisz.-zaśmiałam się
 -Nawet nie wiesz jak się cieszę. Z resztą nie tylko ja, cała familia.
 -No pięknie, wszyscy dookoła wiedzieli co się święci.
 -No może nie cała wiedziała, ale już wie.-zachichotała- Dobra ja lecę bo mała wzywa, ucałuj tam Zbyszka ode mnie.
 -Postaram się.-zaśmiałam się
Za chwilę słuchawkę powtórnie przejęła moja mama.
 -Wracając do tematu nawet nie wiesz jacy jesteśmy z tatą szczęśliwi.
 -Nie tylko wy.-odparłam
 -Pewnie zastanawiasz się skąd wiemy? Otóż Zbyszek był niedawno u nas.
 -Jak to?-zapytałam zdumiona
 -Normalnie.-zaśmiała się- I wedle zwyczaju poprosił nas o twoją rękę.
 -No ładnie.-skomentowałam ze śmiechem- Tata nie zjadł go wzrokiem jak Michała?
 -Sama jestem zdziwiona, ale nie.-zaśmiała się
 -Znając życie pewnie dostał reprymendę?
 -W porównaniu z tą ,którą dostał Michał to żadna reprymenda.
 -No nie wierzę.-śmiałam się
 -To uwierz, bo twój tatulo się doczekać nie może wesela.
 -Żartujesz?-zapytałam
 -Chciałabym, uwierz. Chyba ma kryzys wieku średniego.-śmiała się
 -No nie poznaję go normalnie.-odparłam
 -My z Zuzią dalej jesteśmy w szoku, ale chyba wreszcie zrozumiał ,że jego małe dziewczynki nie są już takie małe i już dawno uciekły z rodzinnego gniazdka.
 -I tak zawsze będziemy jego ukochanymi córeczkami i tego nic nie zmieni, nawet gdy będziemy mieć po czterdzieści lat.-odparłam
 -Wiemy to słońce. No nic, już nie przeszkadzam, miłego pobytu, ale pamiętaj babcią już jestem!
 -Maaamo.-zaśmiałam się
 -Ja tylko uprzedzam. Trzymajcie się i miłego wypoczynku.
Za chwilę zakończyłyśmy rozmowę. Oparłam się o barierkę tarasu i napawałam się cudownym widokiem jeszcze opustoszałej plaży i morskich fal uderzających o brzeg. Stałam tak dłuższą chwilę gdy nagle nie poczułam ciepłego pocałunku na swojej szyi i jego kilkudniowego zarostu drażniącego delikatnie moją skórę.
 -Dzień dobry.-wymruczał obejmując mnie od tyłu
 -Dzień dobry śpiochu.-odparłam z uśmiechem
 -To co dzisiaj robimy?
 -Nie wiem, jakieś pomysły?
 -Ja osobiście najchętniej zostałbym tutaj.-odparł zadowolony
 -I tak przez następne dziewięć dni?-zapytałam z uśmiechem
 -Mi tam pasuje.-zaśmiał się
 -Proszę cię, naprawdę nie zamierzasz przez te następne dni robić?
 -W ostateczności.
 -Droczysz się ze mną prawa?
 -Może troszeczkę.-wyszczerzył się całując mnie w czubek głowy
 -W takim razie co dzisiaj?
 -Dzisiaj się trochę pobawimy.
 -Już się boję.-zaśmiałam się.
 -Spokojnie, nie będzie tak źle.-zaśmiał się.
Jak się okazało było wręcz świetnie. Odwiedziliśmy Siam Park ,czyli największy tematyczny park wodny w Hiszpanii. Bawiliśmy się obydwoje jak dzieci, ale nie mogło być inaczej. Po ponad czterech godzinach zabawy naszym następnym celem podróży park zoobotaniczny Loro Park, a następnie Jungle Park. Dopiero późnym wieczorem wróciliśmy do hotelu gdzie padliśmy ze zmęczenia niemal od razu. Dnia następnego z łóżka podniosłam się dopiero po dziesiątej. Zjedliśmy w spokoju śniadanie. Tego nie nie sililiśmy się na zwiedzanie, wybraliśmy się na pobliską plażę. Dobrą zabawę i przede wszystkim opalanie zepsuł nam padający deszcz. Migiem zebraliśmy to co ze sobą mieliśmy i niczym małe dzieci biegliśmy chcąc schronić się przed deszczem pod dachem jednego z budynków.
 -Czemu mi się tak przyglądasz? Wiem ,że wyglądam jak zmokła kura.-zaśmiałam się
 -Nawet jeśli to i tak najpiękniejsza zmokła kura jaką w życiu widziałem.-uśmiechnął się obejmując mnie
 -Już się nie podlizuj.
 -Ja się podlizuję? W życiu.
 -Uważaj bo uwierzę.-zaśmiałam się
 -Tak odchodząc od tematu, co robisz pod koniec sierpnia?
 -Jeszcze nie wiem, czyżbyś miał jakieś plany?-zapytałam
 -W zasadzie to tak.-odparł- Nie wybrałabyś się ze mną na wesele?
 -Z ogromną przyjemnością.-uśmiechnęłam się- Który się żeni?
 -Proszę cię, naprawdę myślisz ,że któryś z nich wreszcie się ogarnął?-zaśmiał się- Moja siostra wychodzi za mąż.
 -Będzie okazja żeby w końcu ją poznać.
 -I wszystkie wścibskie ciotki.-dodał ze śmiechem
 -Chyba każdy takie ma.-zaśmiałam się-W takim razie ty mi potowarzyszy na chrzcinach Oli.-dodałam
 -Oli?-zmarszczył brwi
 -Córka Zuzi.-dodałam- W końcu jestem chrzestną i będziesz miał okazję poznać całą familię.
 -W takim razie zgoda.
Kiedy tylko przestało padać wróciliśmy do hotelu i praktycznie resztę dnia tam właśnie spędziliśmy. Nazajutrz wzięliśmy się za nurkowanie. Widoki pod wodą były równie nieziemskie, ogromne żółwie, skaliste jaskinie, zatopione wraki czy często przedziwna ,a zarazem ciekawa roślinność potrafiły wprawić w zachwyt. Dnia następnego zajęliśmy się windsurfingiem. O ile ja potrafię pływać na desce tak Zbyszek miał z tym trochę problemów co nie ukrywam rozbawiło mnie do łez. Mimo to kolejny dzień spędziliśmy na świetnej zabawie. W dniu kolejnym naszym celem był Monkey Park. Przyznam ,że w życiu nie widziałam pewnych gatunków tych zwierząt, co nie zmienia faktu ,że była to bardzo ciekawa wycieczka. Następne dwa dni spędziliśmy na słodkim nic nierobieniu i wylegiwaniu się na plaży. Po zaledwie sześciu dniach pobytu tutaj byłam wypoczęta jak nigdy, a do tego opalona w kolorze co najmniej mahoniu. Nazajutrz kiedy zeszłam na dół żeby dołączyć do Zbyszka na śniadaniu wydawało mi się ,że przez chwilę mignęła mi jakże znajoma postać. Myśląc ,że mi się przywidziało dotarłam na śniadanie. Po śniadaniu wybraliśmy się na spacer po przedmieściach malowniczej miejscowości.
 -No nie wierzę..-wycedziłam przez zęby
 -Co?-zapytał zdziwiony
 -Patrz!-wskazał palcem śmiejąc się.
Jak się okazało nie miałam zwidów. Znów dostrzegłam tą jakże znaną twarz, w jakże znajomym towarzystwie. W przypadki nigdy nie wierzyłam, na pewno nie w aż takie.
______________________________________________
Znowu mnie tu chwilę nie było, ale musicie wybaczyć, nadszedł taki okres w szkole ,że nagle wszyscy sobie przypomnieli ,że mamy mało ocen i dzień w dzień masa zaliczeń, kartkówek i sprawdzianów i nie sposób się nie uczyć. Trzeba jeszcze choć trochę powalczyć o tą średnią, choć pasek jest. 
Gratuluję, bezbłędnie zgadłyście zamiary naszego Zbyszka :) Ciekawa jestem kogo się spodziewacie tym razem? Znając życie znów bezbłędnie traficie. Rozdział może nie należy do najlepszych ,ale to tak zwany rozdział przejściowy, więc wybaczcie za długość, jego styl i jakość.
Mamy też za sobą dwa mecze reprezentacji, pierwszy dobry, przyznam ,że nie spodziewałam się takiej formy po chłopakach, zwłaszcza Bartek dzielił i rządził. W drugim spotkaniu choć przegranym widać było plusy, dobry mecz Wojtka Włodarczyka i Dawida, Fabian też kilka ciekawych rozwiązań nam zaprezentował. Teraz nic jak tylko czekać na mecz z Brazylią bo mimo wszystko to co chłopcy zaprezentowali napawa optymizmem :)

Pozdrawiam, wingspiker.
PS. Zapraszam TUTAJ.

27 komentarzy:

  1. Eh, doskonale rozumiem przyczynę braku czasu. Jedna wielka masakra. .__. nie mogę doczekać się końca roku!
    + zapraszam na nowość! ;-)
    http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, zwariować można do reszty, cały dzień z nosem w książkach ;__; ja tak samo, już tylko odliczam!

      Już zaglądam :)

      Usuń
  2. Znam to sama spędzam teraz więcej czasu przy książkach niż przez cały rok szkolny. A co do rozdziału.....
    mam nadzieję, że to nie Michał ani żaden inny nie miły kolega, rozdział fajny, czekam na kolejny :)

    Pozdrawiam
    http://zwyklyczas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ja to jestem mistrzem odkładania nauki na sam koniec, a potem pluje sobie w brodę bo zamiast teraz mieć spokój nie mam czasu na nic. Zupełnie.

      Wszystko się okażę :)

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. ja potrafię nie uczyć się dzień przed tylko rano przy śniadaniu jestem zawalona książkami i tekst od mamy: "Nie mogłaś nauczyć się wczoraj ?" :)

      Usuń
    3. ja nie potrafię się uczyć kilka dni przed i wszystko zostawiam na wieczór przed i potem klnę jak oszalała ,że nie zdążam :< tak to już jest w życiu leniwca eh.

      Usuń
  3. Też miałam problemy z wygospodarowaniem odrobiny czasu, ale teraz już mam wakacje, także tego... :D
    Rozdział świetny!!!! Jestem ciekawa, kogo zobaczyła.

    Pozdrawiam, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak zazdroszczę wakacji :P
      Dziękuję :)

      Usuń
  4. rany jaki uroczy rozdział:) wszystko tak świetnie się między nimi układa:D wolę nie próbować zgadywać kogo tam zobaczyli;p

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. To się rozumiemy... Całe popołudnia z książkami... Nawet dobrze, że pogoda się popsuła, bo gdyby świeciło słońce to w domu bym nie usiedziała xD Co do rozdziału to mam pewne podejrzenia, kto to może być, ale pewna nie jestem, więc czekam na następny ;) Pozdrawiam ;* Wpadniesz do mnie? http://lavender-passion.blogspot.com/ :) Komentarz i jakieś wskazówki mile widziane ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, tak chociaż nie szkoda :P
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  6. 20 rozdział: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/

    Zapraszam, no_princess :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No i wiedziałam, że oświadczyny! :D
    Tak, też to znam :c Siedem sprawdzianów w tygodniu, w tym cztery z przedmiotów ścisłych? Żaden problem, damy radę! :D + psychiczny pan od fizyki, u którego trzeba mieć dwa zadania dobrze, żeby dostać 1, inaczej mamy okrąglutkie zero :D (taki dziwny system oceniania ♥) A żeby było śmieszniej, to na całym sprawdzianie jest 5 zadań XD He. He. He. :>
    Dobra, bo zacznę się użalać :D
    Pozdrawiam ;*
    http://gorzka-prawda-rozczarowan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jak wszyscy hah :D U mnie po 5 na dzień nawet także co tam ♥ haha no niezły gość nie powiem.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Jakbyś miała czas i ochotę to zapraszam do siebie na 25 :)
    http://zwyklyczas.blogspot.com/

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trafiłam :D Oświadczyny, teraz czekam na ślub ^^
    A z nauką dasz radę! Zapewniam, że poczujesz co to nauka na studiach. Wszystkie sprawdziany z fizyki mogą się schować przy sesji ;)
    Co do osoby to poczekam na nowy- kompletnie nie mam typu.
    Nie mogę się doczekać Łodzi...To już całkiem niedługo *.*
    Buziaki, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to gratuluję trafienia! :D Już się boję ^^
      Nawet nie wiesz jak zazdroszczę lś!

      Ściskam ;*

      Usuń
  10. Oj wiem w jakiej jesteś sytuacji , pamiętam jak to było czasami człowiek nie wyrabiał z tą nauka, ale dobrze, ze mam to już za sobą , teraz najdłuższe wakacje w życiu. :d
    Ciesze, ze w końcu im się układa :)
    Zapraszam do siebie. :)
    http://szukalas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaki ten nasz Zbyś jest romantyczny! Lence można jedynie pozazdrościć ;) na jej miejscu też wkurzyłabym się, że wszyscy dookoła wiedzieli o TAKIEJ niespodzance, a nie pisnęli ani słówka. No może poza nieogarniętym Pitem haha :) Ale z drugiej strony...taka piękna niespodzianka. Warto to było psuć? :)

    Kurde, jak zwykle rozpływam się po Twoim rozdziale :)

    Pozdrawiam ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Jak znajdziesz czas i wygrzebiesz się ze sterty książek to zapraszam do siebie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedziała ,że zazdrościmy! Z jednej strony mogła być zła, ale przecież nie mogli zpesuć jej takiego dnia ;P

      Cieszę się niezmiernie! :)

      Ściskam ;*

      Usuń