-To miała być niespodzianka, ale chyba już mi nie odpuścisz?-zapytał
-A jak myślisz?-zaśmiałam się- Nie odpuszczę.
-Po lidze światowej chciałbym cię gdzieś zabrać.-powiedział
-Gdzie?-pytam oplatając swoimi dłońmi jego kark
-To niech pozostanie niespodzianką.-uśmiecha się swoim najcudowniejszym uśmiechem
-Mam się bać?
-Skądże.-gładzi swoją dłonią twój policzek po czym składa delikatny pocałunek na moich ustach.
Potem zamyka mnie w swoim szczelnym uścisku. Nie chcę się z niego wyswabadzać. Czuje jego ciepło, czuję jego obecność. Czuję ,że to właśnie ten jedyny i nie mam już żadnych wątpliwości. W tym momencie chce jak najszybciej skończyć staż we Włoszech i wrócić do życia z nim.
-To jakie plany na jutro?-zapytała Maja kiedy tylko powróciliśmy do nich
-Błagam nigdzie już nie jedźmy.-zaśmiałam się
-W takim razie może..-zastanowiła się- Pójdziemy na plażę?
-W sumie.-wzruszam ramionami
-Co na to panowie?-szturcha siedzącego obok Piotrka
-Panom pasuje.-odpowiada.
Przez następną godzinę delektujemy się włoskimi specjałami w kawiarni po czym powoli zmierzamy do końca naszej wyprawy. Po raz ostatni delektujemy się widokiem cudownych weneckich kanałów ,które są co roku oblegane przez setki tysięcy turystów z całego świata. Podróż powrotna mija równie spokojnie i bezproblemowo co poprzednia. Tradycyjnie chłopaki są duszami towarzystwa rozbawiając nas do łez. Na miejscu jesteśmy po dwudziestej pierwszej. Podrzucam Piotrka i Maję do hotelu po czym za kilka minut parkuję samochód na osiedlowym parkingu. Otwieram drzwi do mieszkania. Ściągam buty po czym czuję jego dłonie na swoich biodrach. Zwinny ruchem obraca mnie i przyciąga do siebie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.-mówi patrząc w moje oczy
-Ja ciebie też.-szepczę po czym wpija się w moje usta.
Rozpinam jego kraciastą koszulę nieprzerywając pocałunku. Za chwilę zajmuje się moją bluzką ,która zaraz ląduje gdzieś w kącie. Obdarowując się pocałunkami wędrujecie ku sypialni stopniowo pozbywając się swojej garderoby. Za chwilę ląduje na miękkim łóżku. Nie mija sekunda, a już jest nade mną patrząc swoimi zielonymi oczami prosto w moje. Wpija się powtórnie w moje usta by za chwilę stać się jednością. Błądzę swoim dłońmi po jego plecach zakreślając bliżej nie znane figury. W końcu po długich chwilach rozłąki znów byliśmy jednością czego tak bardzo obydwoje pragnęliśmy. Po błogich chwilach rozkoszy opada tuż obok i opuszkami palców gładzi moją dłoń. Po uspokojeniu się nierównomiernych oddechów znów czuję smak jego ust. Wygodnie układam swoją głowę a jego torsie i wtulona w swojego ukochanego zasypiam.
Kiedy się budzę widzę zegarek wskazujący godzinę dziewiątą z minutami. Rozglądam się po pokoju, jestem sama. Wrzucam na siebie za dużą zbyszkową koszulkę i krótkie spodenki. Wędruję w kierunku kuchni z której dobiegają mnie niesamowite zapachy. Wychodzę na taras i do razu wita mnie swoim promiennym uśmiechem.
-Sam to wszystko zrobiłeś?-pytam
-To ,że jestem facetem nie oznacza ,że nie umiem robić takich rzeczy.-uśmiecha się- Smacznego księżniczko.-całuję mnie w policzek.
Muszę mu oddać ,że gotował wyśmienicie. I nie mówię tego z obowiązku, po prostu tak było. Gotujący mężczyzna to marzenie każdej z nas. Moje się ziściło. Chciałabym aby każdy poranek tak wyglądał, aby każdy dzień był tak cudowny.
W okolicach dziesiątej zaczęła dobijać się do mnie Maja. Chcąc nie chcąc musieliśmy się pośpieszyć i wywiązać z obietnicy. Wskoczyłam do łazienki. Włożyłam strój, na niego przewiewną sukienkę. Włosy spięłam w luźnego koka, całość zwięczyłam delikatnym makijażem. Kiedy wyszłam z łazienki siatkarz czekał już w pełni gotowy na kanapie. Zebrałam jeszcze drobne i jakże potrzebne rzeczy do plażowania i przed dziesiątą wyszliśmy z domu. Po dziesiątej dotarliśmy na plaże gdzie zastaliśmy już dwójkę przyjaciół.
-Ileż można, zgaduję ,że Bartman się wlókł?-spytał środkowy
-Zabawne.-prychnął Bartman
-Nie. Tym razem to ja.-zaśmiałam się
Chłopaki niczym mali chłopcy zajęli się zabawami w wodzie, a my z Mają wzięłyśmy się za opalanie.
-Zdradził ci gdzie cię zabiera?-zapytała kiedy na nos wsunęłam swoje ukochane raybany
-Nie, to ma być niespodzianka.-odparłam
-Żeby Piotrek był takim romantykiem.-rozmarzyła się
-Nie przesadzaj już. Źle ci?
-Nie, wręcz przeciwnie. Momentami wydaje mi się ,że mi się to śni.
-Wiedziałam kogo swatać.-szturchnęłam ją ramieniem ze śmiechem
-Trzeba wam to przyznać obydwojgu, wiedzieliście.-uśmiechnęła się- W ogóle jak tak na was patrzę to po prostu..
-No co?-pytam
-Wyglądacie jakbyście się znali całe życie i po prosty byli dla siebie stworzeni.
-I vice versa.-uśmiecham się
-Przyznam ,że w życiu bym nie pomyślała ,że on przejdzie taką metamorfozę.-dodała
-W jakim sensie?
-Kiedyś miał opinię strasznego kobieciarza, casanovy wręcz, ale odkąd cię poznał zupełnie się zmienił. Widać ,że mu na tobie okropnie zależy. Chyba nie ma dnia żebym nie słyszała jak o tobie mówię.-zaśmiała się- Nasz pan Bartman wpadł po uszy.
-Nie tylko on.-mówię uśmiechnięta spoglądając w jego kierunku.
Miło było patrzeć na nich obydwóch bawiących się niczym małe nieco przerośnięte dzieci. Po kilku minutach wyszli z wody i zajęli miejsca koło nas.
-Zamierzasz siedzieć tylko na ręczniku?-zapytał
-Nigdzie się stąd nie ruszam.-odparłam
-Pewna jesteś?-ciągnął
-Jak nigdy.-zaśmiałam się.
-No chodź.
-Weź Piotrka.-odparłam
-Skoro po dobroci nie chcesz..-przerwał po czym pomimo moich wrzasków i protestów żeby mnie zostawił wziął mnie na ręce i nim się obejrzałam wylądowałam w wodzie.
-Bartman niech cię dorwę!-krzyknęłam widząc jego wielce uradowaną minę
-Co wtedy?-spytał z wyraźnym uśmiechem na twarzy
-Nie chcesz wiedzieć.-odparłam.
Niemalże natychmiast rzuciłam się w pogoń za nim. Mimo iż biegałam szanse na jego dogonienie były raczej nikłe. Zatrzymałam się kiedy zniknął z mojego pola widzenia. Kiedy odwróciłam się i chciałam wrócić do Piotrka i Mai ,którzy ze śmiechem obserwowali całą tą farsę poczułam czyjeś pociągnięcie za ręke i zaraz wylądowałam w dobrze znanych mi objęciach.
-Okropny jesteś.
-Wiem.-wyszczerzył się- To czekam na karę.-powiedział po czym się zaśmiałam.
-Pewien jesteś?-zapytałam przeczesując jego kruczoczarne włosy
-Jak nigdy.-wyszczerzył się.
Nie wiem co takiego w sobie miał, ale nawet pięć minut nie potrafiłam być na niego zła. Od razu kiedy spoglądałam w jego zielone tęczówki zapominałam o wszelkich troskach i zmartwieniach i złościach. Był lekiem na wszystko.
-Nie chcę się znów rozstawać.-wyszeptałam tkwiąc w jego objęciach
-Już niedługo.-powiedział gładząc mnie po policzku -Za trzy tygodnie się zobaczymy.
Ta myśl jedynie mnie pocieszała. Może trzy tygodnie nie były długim okresem czasu jednak i tak był to prawie miesiąc znowu przepełniony tęsknotą. Ostatnie trzy dni chciałam aby trwały wieczność. Jednak minęły tak niewyobrażalnie szybko ,że trudno powiedzieć kiedy. Nadszedł ten okrutny dzień kolejnego pożegnania.
Po raz ostatni na trzy tygodni zjedliśmy wspólnie śniadanie, po raz ostatni mogłam napawać się jego błogim widokiem. Choć wiedziałam ,że trzy tygodnie szybo miną i tak było mi smutno. Nie cierpiałam się z nim rozstawać, żegnać. To była najgorsza rzecz. Odprowadziłam swoją wspaniałą trójkę na lotnisko. Miałam łzy w oczach. Nie chciałam się z nimi żegnać choć wiedziałam ,że muszę, że czas zleci i znów się z nimi zobaczę.
-Słońce nie płacz, zobaczymy się za chwilę.-przytulił mnie
-Wiem, ale i tak nienawidzę się z tobą żegnać.-powiedziałam łamiącym się głosem
-Damy radę.-powiedział ciepło-I za trzy tygodnie jestem tylko dla ciebie.
-Powiesz mi chociaż na ile mam brać urlop?-zaśmiałam się cicho
-Ile możesz?
-Dziesięć dni?-zapytałam
-W takim razie dziesięć dni.-uśmiechnął się
-Trzy długie tygodnie.-skrzywiłam się
-Mi też będzie okropnie ciężko bez ciebie, ale to szybko zleci.-mocno przycisnął mnie do siebie. Dałabym wiele żeby ten uścisk trwał wiecznie. Jednak jak to bywało za chwilę usłyszeliśmy informację ,że za piętnaście minut odlatuje samolot do Rzeszowa. Wyściskałam Piotrka z Mają na pożegnanie po czym wróciłam do swojego ukochanego.
-Jak zawsze będę odliczał do naszego spotkania.
-Gdzie się spotkamy?-zapytałam
-Na miejscu.-wyszczerzył się- Wszelkie szczegóły ci podeśle.
-Tylko nie Włochy błagam cię, mam już dość.-zaśmiałam się
-Domyśliłem się. Mam nadzieję ,że ci się spodoba.-uśmiechnął się-Muszę już iść.
-Będę okropnie tęsknić.-wtuliłam się w niego
-Ja za tobą też.-powiedział po czym złożył pocałunek na moich ustach.
Stałam na płycie lotniska dopóki nie zniknęli z mojego pola widzenia. Z ogromny trudem wróciłam do swojej szarej rzeczywistości. Do pracy. Chyba nie było dnia żebym nie myślała o nich, w szczególności o nim. Każdy dzień wydawał się być taki sam. Każdy dzień ciągnął się niemiłosiernie. Kiedy wydawało mi się ,że minęła co najmniej godzina mijało pięć, dziesięć minut. Szczerze znienawidziłam pracę tutaj. Choć uwielbiałam Włochy było to wręcz cudownie to praca tutaj była co najmniej nużąca. Każdy dzień tak beznadziejnie przypominał następny i następny ,że trudno było odróżnić czy to poniedziałek czy czwartek. Niemal codziennie rozmawialiśmy. Chłopaki szli jak burza w lidze światowej gromiąc kolejnych przeciwników. Awansowali do turnieju głównego w Argentynie. Z całego serca kibicowałam im żeby obronili tytuł sprzed roku. Ogromnie przeżywałam każdy ich emocjonując się jakbym tam była razem z nimi. Zagrali fenomenalny turniej i w fantastycznym stylu odnieśli zwycięstwo broniąc tytułu pokonując Rosjan trzy do dwóch. Przypadło nam jak w ubiegłych dwóch latach kilka nagród indywidualnych. Nie kryłam radości widząc zawodnika w biało-czerwonej koszulce z numerem dziewiątym odbierającego nagrodę dla najlepszego atakującego. A już totalnie rozkleiłam się gdy podczas wywiadu dziennikarz zapytał go komu dedykuje nagrodę i zwycięstwo ,a ten odparł "Kobiecie mojego życia bez której nie byłbym pewnie w tym miejscu w którym teraz jestem i bynajmniej nie chodzi o mamę." Kilka godzin po ceremoni zadzwoniłam do niego z gratulacjami. Tak szczęśliwego dawno go nie widziałam, ale cieszyłam się razem z nim ,że spełnia się zawodowo. A jeszcze bardziej cieszyłam się kiedy nadszedł ten długo oczekiwany przez mnie dzień. Kiedy skreśliłam ostatni dzień w kalendarzu. Był dzień wyjazdu. Byłam spakowana na całe dziesięć dni. Jednak nie znałam dalej celu podróży. Zaplanował to sobie nieźle. Dopiero odbierając bilet na lotnisku poznałam prawdziwy cel podróży jakim była Teneryfa. Wsiadłam do samolotu kilka minut po dziewiątej. Jak miałam to w zwyczaju całą podróż przespałam. Po jedenastej stewardessa oznajmiła ,że za moment będziemy lądować. Kilka chwil przed dwunastą byłam nie miejscu. Stałam niemal na środku lotnika szukając wzrokiem zielonookiego i nijak nie mogłam go dostrzec. Wten poczułam jak czyjeś dłonie przesłaniają mi widok.
-Zbyszek!-pisnęłam zgarniając jego dłonie ze swoich oczu po czym wpadłam w jego ramiona.
W drodze do hotelu podzielił się ze mną wrażeniami ze wszystkich wyjazdów z ligi światowej, oczywiście nie obyło się bez zabawnych sytuacji z Krzysiem na czele. Śmiechu było co nie miara. Okropnie cieszyłam się ,że znów go mam przy sobie. Na całe dziesięć dni. Nie myślałam o tym co będzie, cieszyłam się tym co tu i teraz. Wieczorem wybraliśmy się na spacer. Miejsce na wypoczynek wybrał idealne, widoki były nieziemskie. W pewnym momencie zatrzymał się.
-Coś się stało?-zapytałam
-Nie.-pokręcił głową.
-Więc o co chodzi?
Stanął przede mną i wziął mnie za rękę.
-Chcę z tobą być każdego dnia. Chcę przy tobie zasypiać i przy tobie się budzić. Chcę po wygranym czy przegranym meczu móc podejść do trybun i podziękować ci za to ,że mnie wspierasz i we mnie wierzyłaś. Może i jestem czasem nieco nierozgarnięty i zapominam o pewnych rzeczach, ale kocham cię jak wariat i nie chcę się z tobą rozstawać nawet na moment. Chcę być przy tobie kiedy będziesz mnie potrzebowała, chcę być twoim oparcie, chce razem z tobą cieszyć się i pocieszać kiedy będziesz miała chwile zwątpienia. Chcę dawać ci siłę jaką ty dajesz mi każdego dnia. Chce się cieszyć każdą chwilą razem z tobą, przeżywać każdą minutę jakby miała być moją ostatnią. Jesteś pierwszą osobą, którą naprawdę pokochałem i bez której nijak nie potrafię funkcjonować. Te ponad dwa lata pełne różnych zdarzeń, pełne miłości i ciepła, a także bolesnych rozstań uświadomiły mi ,że nie wyobrażam sobie życie bez ciebie u boku.-zakończył swój monolog przy którym niemalże się rozkleiłam i wskazał mi jakiś punkt na plaży. Kiedy odwróciłam wzrok i spojrzałam w tym kierunku aż zaniemówiłam. Nie powstrzymywałam łez, lały się ciurkiem. Aż nie wierzyłam w to co zobaczyłam. Popatrzyłam na swojego ukochanego ,który przypatrywał mi się oczekując mojej reakcji. Ale chyba w tym momencie nie mogła być inna..
_____________________________________________________
Tak oto mamy rozdział numer trzydzieści sześć jak obiecałam tak też szybko dodaję. Dzieje się w nim wiele, ale myślę ,ze spodoba wam się przebieg wydarzeń i pewnie domyślicie się tej nieco owianej zagadką końcówki. Myślę ,że wam się spodoba :) Następny tak myślę za minimum dwa do czterech dni.
Pozdrawiam ciepło, wingspiker.
PS. Zapraszam na nowość mojego autorstwa nieco inny od wszystkich BLOG.
Niesamowity rozdział po prostu! Wyznanie Zbyszka na końcu strasznie mnie rozczuliło. Wyczuwam tutaj oświadczyny. Ah, jak pięknie ;)
OdpowiedzUsuń[volleyball-and-love.blogspot.com]
Dziękuję bardzo :) I oto chodziło :> A nic nie wiem.
UsuńPozdrawiam :)
jestem pewna ,że się oświadczy a Maja tylko zrobiłą taką insynuację z tym mostem :DD ręka cała! a już dedykacja nagrody i medalu to po prostu cud, miód i orzeszki! :DDDD
OdpowiedzUsuńgatsoncaged.
Tego ci nie powiem :P :D
Usuńoświadczyny !!! ;D suuper !Dobrze, że są szczęśliwi, Lena na to zasługuje ;))
OdpowiedzUsuńbuziaki !!
A nie wiem, nie wiem:P :)
UsuńOświadczyny ! Lena zasłużyła sobie na cudowne życie . :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, mam nadzieję , że ukaże się niedługo. :)
Pozdrawiam
http://zwyklyczas.blogspot.com/
A tego nie zdradzę :P
UsuńNa dniach :)
Świetny rozdział i już nie mogę doczekać się następnego :-) uwielbiam twój blog jeden z lepszych jakie czytałam :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Strasznie mi miło ,że tak sądzisz :-)
Usuńpodoba to opowiadanie. ;) czekam na więcej. ;D Ja mam swojego bloga na którego serdecznie zapraszam.:)http://siatkarskiemarzenia-9l.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Chętnie wpadnę :)
UsuńStrasznie romantycznie się zrobiło ;D To czekam na kolejny ;) Pozdrawiam ;* Zapraszam do mnie http://lavender-passion.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńBywa i tak ;)) Również pozdrawiam :*
UsuńOświadczyny? :D Jak fajnie, cudownie i bajecznie:>
OdpowiedzUsuńKurde, pojechałabym sobie kiedyś do Wenecji :D W ogóle, pozwiedzała Europę, bo jak na razie prawie wszystkie kierunki moich podróży były bardziej egzotyczne :D Krótki lot, a nie 12 godzin w samolocie, dużo ciekawych rzeczy do zobaczenia, trzeba się kiedyś wybrać w jakiś fajne miejsce na naszym kontynencie :D
Aaaa, nie było mnie tutaj przy ostatnim rozdziale (przepraszam, nie wyrobiłam :3), więc dodam, że świetnie to wszytko uknuli i niespodzianka była przednia :>
Pozdrawiam c:
volleyball-journalist.blogspot.com
A nic nie wiem, nie wiem:P Właśnie ja będę mieć okazję w tym roku i chyba dlatego to miejsce :)
UsuńPozdrawiam :)
świetnie, że wszystko międy nimi tak fajnie się układa:) Zbysiu jaki romantyczny:))) czyżby zaplanował się oświadczyć?;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
a tego już nie powiem :D
Usuńpozdrawiam :>
Zapraszam na nowy rozdział: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńno_princess :D
już zaglądam :)
UsuńJej, ten rozdział taki rozczulający. ;>
OdpowiedzUsuńWreszcie oświadczyny, to już jest dla mnie jasne. I zrobiło się romantycznie, szczególnie kiedy w tle leciała muzyka.:)) To już było całkowicie fantastyczne połączenie.
Już wiele razy to pisałam, ale napiszę jeszcze raz. UWIELBIAM TWÓJ BLOG, po prostu uwielbiam.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam, Rejczellka.;))
Chyba jeden ze spokojniejszych haha :> Dobrze ,że pasowała :) Strasznie mi z tego powodu miło :>
UsuńPozdrawiam :>
13 rozdział na http://nad-przepasciaa.blogspot.com/ - zapraszam :*
OdpowiedzUsuńdziękuję za info ;*
UsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńjuż zaglądam :)
UsuńNo Moja Droga! Po raz kolejny trafiłaś w me gusta :) Jak ja uwielbiam wczytywać się w ich relacje - uczucia, miłość, czułość, jeju! Taka miłość się nie zdarza. Ostatnie słowa Zibiego sprawiły, że miałam łzy w oczach. Piękne wyznanie, które było idealnym wstępem do cudownych oświadczyn. Jestem przekonana, że do tego dojdzie. Majka ma rację: idealna z nich para! :)
OdpowiedzUsuńAż umieram z ciekawości, jak to wszystko dokładnie będzie wyglądać :) ujmiesz to jak zwykle - cudownie. Ale co wymyśliłaś?! :)
Czekam na wyjaśnienie zgadki, czekam :)
Pozdrawiam :*
naranja-vb.blogspot.com
PS. Zapraszam na nowy rozdział, jak znajdziesz czas ;*
W takim razie cieszy mnie to niezmiernie :> Postaram się ,a jak wyjdzie to się okaże :>
UsuńPozdrawiam ;*
Aż normalnie nie wiem co powiedzieć. Kolejny świetny rozdział, kolejne (nie)zaskoczenie. Bo przecież nie od dziś wiemy jak Bartman i Lena się kochają :) Mam nadzieję że uwieńczą niedługo swoją miłość małżeństwem, a potem małymi Bartmaniątkami *.*
OdpowiedzUsuńNareszcie Lena skończyła staż i może cieszyć się swoim ukochanym, do tego na Teneryfie! Jejku, zazdroszczę. Mam nadzieję że nie zaniedba obowiązków związanych ze studiami i zawodem, bo to powinien być w tym momencie jej priorytet. Nie po to się męczyła tak długo i harowała, zarywając noce i dnie, rezygnując z wielu rzeczy, by to zmarnować :D
Także miłość miłością, ale powinna się też skupić na medycynie ;) Z wypadu wróci wypoczęta i pełna zapału do pracy, może z pierścionkiem na palcu? Liczę na to!
Całuję, S. ;*
Dziękuję bardzo! ;) Wszystko się okaże niedługo :)
UsuńPozdrawiam ;*
Aaaaaaa! :D :D Jak słooodko! :D Bartman i Lena się kochają! :D Aż mi się miękko na serduchu zrobiło no ;3 Ciary też są! :D Czekam na kolejny rozdział! :D Zapewne znowu będzie tak samo genialny jak poprzednie! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie! :D
http://heroes-in-the-sky.blogspot.com/
Pozdrawiam! :*
Dziękuję :)
UsuńJuż zaglądam :)