czwartek, 9 maja 2013

Rozdział XXXIV.

<muzyka>
Najchętniej tkwiłabym w jego uścisku wieczność. Nie chciałam wyjeżdżać, nie chciałam się z nim rozstawać. Ale wiedziałam ,że muszę. Wiedziałam ,że to będę najtrudniejsze cztery miesiące mojego życia, ale nic nie mogłam poradzić. Sama się w to wpakowałam i musiałam teraz dotrzymać słowa i dokończyć to co zaczęłam.
 -Zobaczysz, szybko minie.-mówił nie wypuszczając mnie ze swoich objęć
 -Mam nadzieję.-odparłam smutno- Będę okropnie tęsknić.
 -Ja tak samo.-odpowiedział po czym po raz ostatni wpił się w moje usta. Po raz ostatni mogłam poczuć ich smak, jego czułość, jego dotyk. Za chwilę wraz z Iwoną tkwiłam przy odprawie cały czas szukając wzrokiem swojego ukochanego. Stał dokładnie w tym samym miejscu w którym się z nim rozstałam. Odwróciłam się po raz ostatni żeby go zobaczyć po czym weszłam do tunelu prowadzącego do samolotu i straciłam go z oczu. Dwugodzinny lot minął bardzo szybko. Mniej więcej o trzynastej byłyśmy już w mieszkaniu. Iwona krzątała się po kuchni, a ja nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Robiłam dosłownie wszystko aby się czymś zająć jednak nic mi dzisiaj nie szło. Zupełnie zdesperowana przebrałam się, wsunęłam swoje buty do biegania na nogi, włożyłam słuchawki do uszu i poszłam się przebiec. Wiedziałam ,ze to dobrze mi zrobi. Byłam w swoim żywiole. Mimo iż figury faktycznie mogłabym mi nie jedna pozazdrościć to jednak nie chciałam przerywać biegania. Stało się ono moją zupełną codziennością, a zarazem ogromną przyjemnością. Kiedy szłam biegać nie traktowałam tego jako przykry obowiązek, wręcz przeciwnie. Jako ogromną frajdę i przyjemność. Jak to miałam w zwyczaju zatrzymałam się mniej więcej za połową mojej trasy. Blisko tydzień bez biegania zrobił swoje. Z trudem łapałam oddech. Nagle rozległ się dźwięk nowej wiadomości tekstowej.
14:32, Zbyszek:
Nie widzę Cię tylko kilka godzin ,a już nie mogę wytrzymać :(
14:33, Ja:
Myślisz ,że ja mam inaczej? Idź na trening, to Ci dobrze zrobi :)
14:33, Zbyszek:
Właśnie się zbieram. Zgaduję ,że ty pewnie biegasz?
14:34, Ja:
Dobrze zgadujesz. Inaczej bym zgłupiała w domu.
14:34, Zbyszek:
Tylko mi tam nie przesadzaj. Jak dobrze pójdzie może uda mi się za jakiś miesiąc urwać i Cię odwiedzę :) Teraz zmykam na trening. Zadzwonię potem.

Niby tylko kilka minut rozmowy i to przez wiadomość tekstową ,a i tak o wiele poprawiła mi humor. Za moment ruszyłam w dalszą drogę. Mniej więcej w okolicach szesnastej byłam z powrotem w mieszkaniu. Wzięłam szybki prysznic i razem z Iwoną usiadłam do stołu.
 -Masz po raz pierwszy dobry humor dzisiaj, niech zgadnę. Rozmawiałaś z Bartmanem?
 -Jak skończysz z tą fuchą w Maceracie powinnaś zostać jasnowidzem.-zaśmiałam się biorąc kęsa pieczeni którą przyrządziła.
 -Pomyślę nad tym.-uśmiechnęła się.
Po skończonym posiłku pomogłam pozmywać talerze po czym każda z nas zajęła się swoimi sprawami. Iwona papierkową robotą ,której nazbierało jej się dosyć sporo, a ja nauką do kolokwium. Masakrycznie trudno było mi się skupić, ale po wielkim wysiłku jakoś mi się tu udało. O dziwo nauka poszła mi tak sprawnie ,że zaledwie po dwóch i pół godzinach byłam wykuta na blachę. Korzystając z wolnego wieczoru odpaliłam komputer. Aż się uśmiechnęłam widząc tą małą niespodziankę na pulpicie. Od razu domyśliłam się czyj to sprawka. Na moim pulpicie widniało nasze wspólne zdjęcie z Sylwestra jako tapeta, a z boku przypięta wirtualna karteczka z napisem "To tak żebyś o mnie nie zapomniała. I mam nadzieję ,że nie będziesz zła. Z.". Z szerokim uśmiechem na twarzy przeglądałam wiadomości na skrzynce mailowej czy to na portalu społecznościowym. Przejrzałam na szybko wiadomości ze świata, jako ,że nie znalazłam nic interesującego za kilka minut zamknęłam klapę laptopa odkładając go na biurko. Nie mając nic lepszego do roboty włączyłam telewizję. Przeskakiwałam z kanału na kanał w poszukiwaniu czegoś wartego uwagi. Niestety, znalazłam tylko tysięczny odcinek jakiegoś mdłego tasiemca, entą powtórkę meczu piłki nożnej i poradnik dla otyłych. Zrezygnowana wyłączyłam telewizor i rozłożyłam się na łóżku. Wten rozległ się dźwięk nowej wiadomości.
19:46, Zuza:
Siostro mówię Ci, jak on nie będzie moim szwagrem to osobiście cię uduszę :>
19:46, Ja:
A z jakiej racji to nagłe wyznanie?
19:47, Zuza:
Wejdź leniwcu na facebook'a, wysłałam ci coś co powinno cię zainteresować tak samo jak mnie :)
19:47, Ja:
Ty byś się lepiej małą zajęła, a nie na internecie siedzisz matko :P
19:47, Zuza:
Mała śpi od kilku godzin, więc korzystam z chwili wolnego tak dla twojej ciekawości. Więc bez uszczypliwości mi tutaj, tylko włączaj komputer migiem!

Nie miałam ochoty ruszać się z kanapy, więc odpaliłam internet w telefonie. Weszłam na portal na który nakazała mi wejść siostra. Weszłam w link który wysłała mi w wiadomości. Wyświetliła mi się strona przeglądu sportowego i wywiad z moim ukochanym. Zuza w swojej wiadomości zaznaczyła żebym dokładnie przeczytała drugą stronę wywiadu. Od razu zainteresował mnie nagłówek widniejący na górze, a mianowicie "Kiedyś może nieco porywczy, dzisiaj stonowany i przede wszystkim.. szczęśliwy". Zaczęłam czytać wywiad od samego początku. Chyba pierwszy raz czytałam z nim wywiad w którym nie mówi tylko i wyłącznie o meczach. A druga strona była po prostu najlepsza. Uśmiechałam się jak nienormalna do ekranu komórki. Doczytałam do końca wywiad i niemalże od razu wybrałam jego numer. Odebrał natychmiast.
 -Czego się nie pochwaliłeś tym wywiadem?-spytałam od razu
 -Jakim?-zapytał nie wiedząc o co mi chodzi
 -Już ty dobrze wiesz jakim. Mam zacytować?
 -Jakbyś mogła.-odparł
 -"Kiedyś może i byłem wybuchowy, porywczy, ale to się zmieniło. A wszystko zawdzięczam komuś wyjątkowemu."-zacytowałam do słuchawki- Mówiłeś o mamie?-zaśmiałam się przekomarzając się z nim
 -O psie.-zaśmiał się
 -Co kto lubi.-odparłam rozbawiona
 -Oczywiście ,że o tobie głuptasie.
 -W życiu nie czytałam takiego wywiadu z tobą.-odparłam
 -Jakiego?-zapytał
 -Takiego.. odbiegającego od tematu siatkówki. A wiesz jakie słowa mi się najbardziej spodobały?
 -Domyślam się.-odparł
 -"Kiedyś siatkówka była na pierwszym miejscu w moim życiu, ale jakieś dwa lata temu pojawił się ktoś to przesunął ją na dalszy plan." Normalnie powieszę sobie ten cytat nad łóżkiem.-zaśmiałam się
 -Doceniłabyś ,że udzieliłem tak mądrego wywiadu.-powtórował mi śmiejąc się
 -Oczywiście ,że doceniam.
Skończyliśmy rozmawiać w okolicach pierwszej w nocy, a i tak nie mieliśmy dość rozmowy. Ale niestety musieliśmy ją zakończyć, on miał rano trening, a ja dyżur. Tradycyjnie już żegnaliśmy się z pół godziny. Od razu potem poszłam do łóżka po czym odpłynęłam w krainę snu. Mój następny dzień nie różnił się w zupełności niczym od poprzednich spędzanych tutaj. Poranna pobudka, następnie kilkukilometrowa przebieżka, szybki prysznic i śniadanie. Potem na rower i do pracy na dyżur. I tak mniej więcej wyglądał każdy kolejny dzień. Z tą różnicą ,że zajęcia popołudniowe były nieco rozmaitsze. Chcąc nieco przyśpieszyć swój powrót do kraju wzięłam nieco więcej dyżurów skracając swój dalszy pobyt we Włoszech do minimum. Oczywiście nic nie powiedziałam Zbyszkowi chcąc zrobić mu niespodziankę. Przez pierwszy tydzień muszę przyznać ledwo wiązałam koniec z końcem pod względem organizowania czasu, ale jakoś dałam radę. Harowałam jak głupia, ale wiedziałam dlaczego to robię. Ze Zbyszkiem może nie rozmawiałam codziennie bo jeździli teraz po świecie i grali ligę światową, ale dość często rozmawialiśmy. Nawet kilkuminutowa rozmowa z nim dawała mi pozytywnego kopniaka  i motywację. Pogoda nie rozpieszczała, choć uwielbiałam lato i słońce to czasem można było oszaleć z gorąca. Momentami można było się ugotować bo temperatury często przekraczały trzydzieści pięć stopni Celsjusza. 
 -Dobrze się czujesz?-spytała Iwona marszcząc czoło przy śniadaniu
 -Czemu pytasz?
 -Bo marnie wyglądasz.-odparła nieprzerwanie przyglądając mi się 
 -To przez tą pogodę. 
 -Może i masz rację. Ale myślę ,że powinnaś zwolnić z tymi dyżurami bo nikniesz w oczach.
 -Spokojnie, dam radę.-uśmiechnęłam się- A ty byś chciała żebym się utuczyła?
 -Skądże, ale błagam cię, zwolnij choć trochę.
 -Postaram się.-wzięłam kęsa kanapki po czym zaczęłam zbierać się do pracy.
Dzień był znów upalny. Na termometrze było ponad czterdzieści stopni. Taka temperatura aż zniechęcała do czegokolwiek. Tylko nieliczni odważni snuli się ulicami, pozostała część zapewne była na plaży, czy w domach ratując się wszelaką klimatyzacją czy wiatrakami. Kiedy dotarłam do szpitala byłam niemalże cała mokra. Przebrałam się i zaczęłam dyżur. Nie działo się nic ciekawego. Nawet klimatyzacja w szpitalu nie ratowała nas od wielkiego upału. Nagle zrobiło mi się okropnie słabo. Byłam przekonana ,że to z tego upału, więc upiłam łyka wody. Przestawałam nagle słyszeć co mówi do mnie siedząca obok Francesca. Za chwilę świat zawirował po czym urwał mi się film. Słyszałam gdzieś tylko wołanie koleżanki. Ocknęłam się z ogromnym bólem głowy na szpitalnym łóżku. Obok mnie siedziała zmartwiona Iwona.
 -Teraz tylko chce się powiedzieć a nie mówiłam.-powiedziała z wyraźną ulgą
 -Co się stało?-zapytałam nieco oszołomiona
 -Zemdlałaś.-odparła
Wtedy do sali wszedł dobrze znany mi lekarz , Stefano z kartą.
 -Zrobimy jeszcze badania na wszelki wypadek żeby wykluczyć jakąkolwiek chorobę.
 -Nie jestem chora.-dodałam natychmiast- To po prostu przez tą pogodę i za dużo pracy.
 -Jesteś pewna?-zapytał
 -Oczywiście.
 -W takim razie nie będziemy cię tu trzymać. Masz tydzień urlopu, nie martw się nie będziesz musiała odrabiać. Oszczędzaj się.-podał mi kartę z wypisem.
Za chwilę opuściłam szpital w towarzystwie Iwony. Po drodze zrobiłyśmy drobne zakupy i byłyśmy w domu w okolicach drugiej. Od razu poszłam się położyć. Sprawdziłam telefon czy aby nikt się do mnie nie dobijał. Miałam siedem nowych wiadomości w tym aż cztery do Zbyszka, reszta od mamy i Zuzi, a także dwanaście nieodebranych połączeń Od razu odczytałam treść wiadomości.

 12:13, Zbyszek:
Obraziłaś się ,że nie odbierasz?
12:30, Zbyszek:
Stało się coś?
12:45, Zuza:
Gałganie, co narobiłaś? Iwona napisała ,ze coś się stało. :(

13:17, Zbyszek
Lena, odezwij się bo zaczynam się martwić.
13:19, Mama:
Odezwij się słońce, Iwona dzwoniła. Nawet nie wiesz jak się martwię.

13:46, Zbyszek:
Mam dzwonić do Iwony?! Błagam cię, odezwij się.
14:03, Zuza:
Młoda, jak nie chcesz mieć kosy u starszej siostry daj jakiś znak życia bo się tu o ciebie martwimy :c

Rozczuliło mnie ,że tak się o mnie martwili. Bałam się powiedzieć Bartmanowi o tym co się stało bo zaraz by chciał tu przyjeżdżać, ale znał mnie za dobrze żeby nie wyczuć ,że coś się stało. Wzięłam się na odwagę biorąc głęboki oddech i zadzwoniłam do niego.
 -Rozmawiałem z twoją mamą.-rzucił nieco smutno
 -To już wiesz dlaczego się nie odzywałam.
 -Lena, nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem.
 -Przepraszam.-odparłam
 -Ale najważniejsze ,że już jest okej. Żałuję ,że nie mogę być teraz z tobą.
 -Mam na szczęście Iwonę.
 -Już z nią rozmawiałem, ma cię przypilnować i to porządnie.-rzucił całkiem zadowolony 
 -Już spiskujecie przede mną?-zapytałam
 -Ktoś musi to zrobić za mnie.-odparł
 -Teraz masz tydzień odpoczywać, a potem masz kategorycznie zwolnić, zrozumiano?
 -Tak mamo.-zaśmiałam się
 -Ja nie żartuję.
 -Domyślam się.-odparłam.
Następny tydzień wolnego ciągnął się jak krew z nosa, aczkolwiek nie narzekałam na nudę. Dokończyłam pisać pracę zaliczeniową, a także semestralną, przeczytałam zaległe książki ,które miałam w planach przeczytać, doprowadziłam do ładu papierkową robotę. Wróciłam do pracy, tak jak obiecałam zwolniłam tempo pracy. Moje samopoczucie było wręcz wyśmienite. Inaczej być nie mogło kiedy bez przerwy ktoś do mnie wydzwaniał, a to z rodziny ,a to Maja, czy siatkarze. Ten miesiąc minął niesamowicie szybko. Jak się okazało z wypadu Zbyszka do mnie wyszły nici bo coś bardzo ważnego mu wypadło i musiał zostać w Polsce. Przyjechała za to do mnie Maja. Okropnie stęskniłam się za jej towarzystwem. Wygadałyśmy się za wszystkie czasy. Wstałam nazajutrz po dziewiątej, korzystałam z racji wolnego dnia od pracy. Przeszłam po mieszkaniu nikogo nie zastając. Gramoląc się przy śniadaniu dostrzegłam karteczkę na blacie z napisem "Lena :)". Od razu otworzyłam ją i uważnie przeczytałam jej zawartość.

 "Wiem ,ze mnie strasznie kochasz i nie zepsujesz mi tej zabawy. A więc pani Nowakowska. Krok pierwszy: Udaj się do łazienki i przy swoim ulubionym łazienkowym przyborze szukaj dalszych wskazówek. Maaaaaajek <3"

Niewiele myśląc dokończyłam czym prędzej śniadanie i pognałam do łazienki. Nie wiedziałam zbytnio gdzie szukać następnej, jednak po chwili znalazłam takową przy prostownicy.

"Braaaawo Lena :-) Jestem dumna. Krok drugi: W celu podwyższenia sobie samooceny, sekspilu i tych spraw proszę mi się tu zrobić na bóstwo.  Następnej karteczki szukaj przy miętowej 
niespodziance naprzeciwko łóżka. MWlove"

Zaśmiałam się z jej szalonego pomysłu, ale nie chciałam jej niszczyć zabawy więc zabrałam się do roboty. Oczy podkreśliłam linią eyelinera, rzęsy dokładnie wytuszowałam, a włosy pofalowałam pozwalając im opadać swobodnie na ramiona. Spryskałam się perfumami i poszłam do pokoju w poszukiwaniu następnej kartki. Była przypięta do ślicznej sukienki wiszącej na drzwiach od szafy.

"Niespodzianka znaleziona. Mamy nadzieję ,że się podoba :) Krok trzeci: Wsuwasz na siebie cudeńko i szpilki które dostałaś ostatnio o pana B. Następna instrukcja jest przy znienawidzonej przez ciebie lekturze szkolnej w salonie. Całusy MW<3"

Sukienka idealnie na mnie leżała, a całość świetnie uzupełniły moje ulubione szpilki. 
 -Wójcik, jesteś szalona.-powiedziałam sama do siebie po czym ruszyłam w poszukiwaniu jakże nie lubianej przeze mnie lektury szkolnej. Po kilku minutach poszukiwań znalazłam ją.

"Znając Ciebie przed chwilą pewnie stwierdziłaś ,że jestem wariatką i zachodzisz pewnie w głowę o co mi chodzi. Otóż moja droga.. Krok czwarty: Przed domem czeka na ciebie miły pan taksówkarz. Wszystko jest zapłacone, ty księżniczko musisz tylko wsiąść do środka. Nie pytaj go o drogę bo i tak nie powie ci gdzie jedziesz. To niespodzianka.
PS. Bez żadnego marudzenia mi tam :P Widzimy się za kilka minut. Majson."

Wyjrzałam przez okno. faktycznie, przed blokiem czekała taksówka. "Raz się żyję." pomyślałam po czym zamknęłam dom i wsiadłam za moment do taksówki. Kierowca grzecznie się ze mną przywitał po czym ruszył w drogę. Zatrzymał się po kilku minutach. Nie wiedziałam zbytnio gdzie jestem. Zaglądając do kopertówki ujrzałam kolejną karteczkę.

"Wiem ,że nie znasz tego miejsca, ale o to chodziło. Zapraszam do środka :D"

Niewiele myśląc otworzyłam drzwi lokalu. W środku było zupełnie pusto. Rozejrzałam się po sali. Mój wzrok od razu przykuła postać. Z początku nie wiedziałam kto to, bo posturą wcale, a wcale nie przypominała Mai. Kiedy już rozpoznałam ową postać zaśmiałam się.
 -No nie wierzę.-rzuciłam.
___________________________________________________________________________
Rozdziały myślę nieco dłuższy, ale przyjemny do czytania. Przepraszam ,że kazałam Wam tak długo czekać na nowy ,ale to nie ode mnie zależało. Teraz postaram się tutaj być częściej. Przyznam ,ze ten rozdział napisałam rekordowo szybko, ale wena była może dlatego.
Pozdrawiam i zapraszam również TU.

29 komentarzy:

  1. i kogo ona na koncu spotkała? :DD dam se ręke uciąc ze to nasz Zbych zrobił ją w konia ze nieby nie przyjedzie i ten :DDDD fajna zabawa ni powiem ;ddddd

    gatsoncaged.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka słodka niespodizanka ;> Założę się, że to Zbyszek! Już się nie mogę doczekać nastepnego rozdziału ;)
    [volleyball-and-love.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. no to Majka się postarała i daję sobie uciąć rękę, że niespodzianką jest nie kto inny jak Pan Z:)))

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na 12 rozdział - http://nad-przepasciaa.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zbysiu przyleciał ! ?:) Jak ja lubię tę zabawę :D ale jak mogłaś skończyć w tym momencie no proszę Cię jak chcę już kolejny bo muszę wiedzieć czy dobrze obstawiam :D

    Pozdrawiam :)
    http://zwyklyczas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. jak miło, że napisałaś :d jasne, że się nie gniewamy i czekamy na new! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fajny :) kiedy nowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) myślę ,że jakoś w ten weekend.

      Usuń
  8. dam sobie reke uciac ze to Zbyszek! taka fajna niespodzianka bedzie no :)) oczywicsie to moje przypuszczenie, ale w sumie tez wiekszosci ;d

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowne jest! a na końcu pewnie pan Bartman ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na ostatnią perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/ oraz na nowy projekt na http://kontrastowi.blogspot.com/ . Caroline. :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny pomysł z tymi karteczkami + mam praktycznie stuprocentową pewność, że spotkamy tam pana ZB ;3
    Cieszę się, że Lena zwolniła trochę tempo i już się tak nie przemęcza, w końcu jest tylko człowiekiem i też potrzebuje odpoczynku :>
    Pozdrawiam c:
    volleyball-journalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nic nie powiem na ten temat :P Wiadomo :)

      pozdrawiam !

      Usuń
  12. Świetny rozdział.
    Zapraszamy do nas, po długiej nieobecności ;D
    http://izyciestajesieniebieskozolte.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. ale fajny pomysł miała Maja :D nie wiem nie pamiętam już (PRZEPRASZAM jesli tak) czy Lena miała urodziny czy nie, ale jesli nie to pewnie jakaś impreza urodzinowa się szykuje, a ten ktoś kto stoi w tym lokalu to pewnie Zbysiu :P
    buziaki !

    OdpowiedzUsuń
  14. Aaaa. To jest genialne. Całego bloga przeczytałam w kilka godzin. Tak dalej !! Nie moge sie doczekać nowego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na dziesiątkę u siebie, jeszcze świeżutka :)

    xoxo,
    A.

    OdpowiedzUsuń