-Bo przed chwilą taka jedna miała nadzieję ,że jesteś szczęśliwa.-uśmiechnął się
Patrzyłam na niego jak wryta w ziemie. W zupełnym szoku.
-Naprawdę myślałaś ,że znalazłem sobie kogoś nowego?-zapytał śmiejąc się
-A co byś pomyślał na moim miejscu?
-Pewnie to samo.-wzruszył ramionami- Ale coś ci obiecałem i słowa dotrzymam.
-Jesteś okropny.
-Wiem to.-odparł z szelmowskim uśmiechem
-I co ja mam z tobą zrobić?-zapytałam
-Przytulić?-zapytał ze śmiechem
Zmierzyłam go wzrokiem uśmiechając się przy tym. Zaraz mocno mnie do siebie przytula.
-Powiedz ,że będzie już dobrze, tylko dobrze.-mówię cicho
-Będzie.-odpowiada całują mnie w czubek głowy
-Więc kim była ta kobieta?-zapytałam uwalniając się z Bartmanowych objęć.
-To moja siostra.
-Twoja siostra nie była blondynką?-zmarszczyłam brwi
-Była.-uśmiechnął się- Kobieta zmienną jest w końcu. Była u mnie na parę dni. Jeśli nie wierzysz spytaj Piotrka.
-Wierzę.-skinęłam głową-Tylko nie rozstawajmy się już bo następnego razu nie wytrzymam.
-A zamierzasz? Bo ja nie.-uśmiecha się
-Brakowało mi cię. Okropnie.-szepczę będą ponownie w jego ramionach.
Tulę się do niego jakbyśmy nie widzieli się co najmniej rok. Znów czuję się bezpiecznie. Znów czuję ,że może jednak kariera starej panny mnie nie czeka. Znów czuję się szczęśliwa. Znów jest przy mnie.
-Mówiłaś ,że miałaś zły sen?
I tak zaczynam opowieść o wszystkich rzeczach o których do tej pory nie miał pojęcia. Z uwagą słucha każdego mojego słowa. Potem on zaczyna opowieść o swoich poczynaniach. Głównie są one z udziałem Krzysia Ignaczaka i spółki. Śmieję się aż do rozpuku. Jest czwarta nad ranem ,a my siedzimy sobie w parku i jak gdyby nigdy nic rozmawiamy. W oddali wyłania się dwóch policjantów.
-Cholera.-mówi cicho i łapie mnie za rękę- Chodź.
Zaczynami biec. Zupełnie jak para nastolatków. Zatrzymujemy się dopiero po paru metrach. Nie przestajemy się śmiać.
-Czuję się jak prawdziwy uciekinier w tym momencie.-zaśmiałam się łapiąc oddech
-Uciekinier ma jakieś plany na dzień dzisiejszy?
-Wyspać się?
-W takim razie zapraszam do siebie.-uśmiecha się nieśmiało oczekując na moją reakcję
-Zaproszenie przyjęte.-odparłam. Znów złapał mnie za rękę i poszliśmy w kierunku osiedla na którym siatkarz miał mieszkanie.
-Nie pytam co pijesz, stawiam na kawę.
Skinęłam głową i usiadłam na kanapie w salonie. Za chwilę podał mi kubek czarnego napoju i usiadł tuż obok. Rozmawiało nam się jak nigdy. Rozmowa kleiła się tak jak kiedyś. Mogliśmy rozmawiać o wszystkim i dosłownie niczym. Po dłuższym czasie oparta o ramię Zbyszka zasnęłam. Czułam jak tylko bierze mnie na ręce i niesie. Położył mnie na łóżku i przykrył.
-Zostań.-powiedziałam cicho
-Na pewno?
-Na pewno.-odparłam. Uśmiechnął się i zaraz położył się tuż obok obejmując mnie i całując na dobranoc. Wtuliłam się w niego i za chwilę odpłynęłam. Obudziłam się w takiej samej pozycji w jakiej zasnęłam. Z tym szczegółem ,że siatkarz już nie spał. Wydawało mi się ,że śnie, a jednak, był tutaj. Odgarnął kosmyk moich włosów z twarzy.
-Chyba muszę częściej zostawać tutaj na noc bo ten przeklęty sen mi się nie śnił.
-Ewentualnie z moją osobą.-wyszczerzył się- Jakieś specjalne życzenia co do śniadania?
-Zdaję się na ciebie.
Za chwilę ja powędrowałam do łazienki żeby się odświeżyć, a Bartman królował w kuchni. Kiedy po krótkiej chwili usiadłam po cichu przy kuchennej wysepce siatkarz w najlepsze zajął się kucharzeniem podśpiewując dobrze mi znany "Wehikuł czasu", a dokładniej fragment 'Pamiętam dobrze ideał swój
Marzeniami żyłem jak król. Siódma rano - to dla mnie noc. Pracować nie chciałem, włóczyłem się..."
-Idealna piosenka dla ciebie.-zaśmiałam się przerywając mu 'występ'.
-Myślisz?-uśmiechnął się
-A jaki jest ideał pana Bartmana?
-Mój ideał? Właśnie siedzi przede mną.-cmoknął.
Chwilę poprzyglądałam się jak siatkarz zwinnie przemieszcza się po kuchni. Za chwilę skończył kucharzenie i postawił przede mną talerz z naleśnikami z bitą śmietaną.
-Chcesz mnie utuczyć?-zaśmiałam się
Rozmowę przerwał nam mój dzwoniący telefon. Natychmiast odebrałam dokańczając naleśnika. Z uwagą słuchałam tego co miał do powiedzenie Michał. Mówił jednym ciągiem, trochę niezrozumiale.
-Będę za pół godziny.-rzuciłam na koniec rozmowy.
Wsunęłam telefon do kieszenie spodni. Widziałam ,że siatkarz lustruje mnie wzrokiem.
-Świadczę wysoko wykwalifikowane usługi podwózkowe, skorzystasz?
-Myślę ,że będę miała tą przyjemność i skorzystam.-zaśmiałam się.
Podwiózł mnie pod dom. Skoczyłam do środka przebrać się, włosy zaplotłam w luźnego warkocza, nieco się odświeżyłam i ponownie byłam w audi atakującego. Podwiózł mnie pod szpital.
-Jakieś plany na popołudnie?
-Nic konkretnego.-odparłam
-To ja cię porywam.
-Mam się bać?-zapytałam ze śmiechem
-Raczej.. nie.-wyszczerzył się- Najpierw małe zakupy, a potem..
-Potem?
-Niespodzianka.-uśmiechnął się-Szesnasta?
-Niech będzie.-odparłam po czym na pożegnanie wpił się w moje usta.
-Muszę iść.-powiedziałam odrywając się od niego
-Dokończymy potem.
Uśmiechnęłam się i za chwilę wysiadłam z auta i skierowałam się ku budynkowi szpitala, a dokładniej oddziałowi ginekologii. Na korytarzu siedział niezmiennie Michał ,a także mama. Przywitałam się z nimi.
-Obudziła się.-uśmiechnął się Michał
Ulżyło mi. Ucieszyłam się ,że wreszcie będę mogła ją zobaczyć. Pielęgniarka za chwilę poprosiła Michał do środka sali. Zostałyśmy we dwie na korytarzu.
-Wróciliście do siebie.-rzuciła z uśmiechem mama
-Skąd wiesz?-zapytałam
-Widziałam was przed szpitalem.-uśmiechnęła się- Mam co liczyć na to ,że to będzie mój zięć?
-Maaaamo.-zaśmiałam się
-Ale ja pytam całkiem poważnie. Pięknie razem wyglądacie.
-Jeszcze za wcześnie na takie pytania.
-Ale kochasz go?
-Nie potrafię bez niego żyć.-odparłam
-I na taką odpowiedź liczyłam.-uśmiechnęła się.
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy, oczywiście głównym tematem był nasz związek. Potem Michał wyszedł z sali i zawołała nas do środka. Na szpitalnym łóżku siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Zuzia trzymająca małą na rękach. Mama była zachwycona wnuczką. Z resztą wszyscy byliśmy nią oczarowani. Spędziliśmy blisko dwie godziny w szpitalu u Zuzi. Mama musiała uciekać do pracy, Michał pojechał do domu się przespać, a mnie niestety wyprosiła pielęgniarką twierdząc ,że Zuza musi odpoczywać. Wróciłam do domu. Obejrzałam 'Och życie' i odpisałam na zaległe e-maile.
-Puk, puk. Można?-zapytała pojawiając się w progu mojego pokoju Iwona
-Jasne.
-Słyszałam dobre wieści.-uśmiechnęła się
-Zależy co przez to rozumiesz.
-Już ty dobrze wiesz.-puściła mi oczko-Jednak ciocia dobra rada wiedziała co mówi.
Tak pochłonęłam się rozmową z Iwoną ,że nie zauważyłam ,że jest już po piętnastej. Przebrałam się, odświeżyłam makijaż. Kilka minut po szesnastej witam się z siatkarzem i po krótkiej chwili jesteśmy w Promenadzie. Po blisko dwugodzinnych obfitych zakupach udaliśmy się do Cinema City.
-A teraz czas na niespodziankę.-uśmiechnął się kiedy wychodziliśmy z kina.
Przez całą drogą nie pozwolił mi odsłonić oczu. Byłam ogromnie ciekawa co takiego wymyślił. Zaprowadził mnie do jakiegoś budynku cały czas skrzętnie pilnując czy aby nie podglądam. Było tam dosyć głośno. Słychać było jak gdyby odgłosy silników.
-Możesz odsłonić oczy.
-Gdzie my jesteśmy?-zapytałam
-To kartingowy.-uśmiechnął się
-Żartujesz?
-A wyglądam?-zaśmiał się- No chodź.
Za kilka minut stałam tuż przy torze ubrana w kombinezon w kasku pod ręką.
-Przegrany stawia kolację?
-Niech będzie.-odparłam z uśmiechem.
Bawiliśmy się jak dzieci. Przyznam nawet ,że brakowało mi czegoś takiego. Takiej adrenaliny i ducha rywalizacji. Mimo iż po raz pierwszy siedziałam w gokarcie poradziłam sobie całkiem przyzwoicie. Przyzwoicie na tyle by prześcignąć Bartmana o dosłownie ułamek sekundy
-Dałem ci fory.
-Jasne, po prostu przyznaj ,że przegrałeś z kobietą.-zaśmiałam się
-Dobra, ostatni raz tym razem już całkiem na poważnie.
-A przegrany stawia...
-Śniadanie.-rzucił co wywołało u mnie śmiech.
Za chwilę znów byliśmy na torze. Tym razem walka była równie zażarta co poprzednio bo żadne z nas nie zamierzało przegrać. Jednak ktoś musiał. I tym razem.. znowu to był siatkarz.
-Mam już składać zamówienie co do śniadania?-zaśmiałam się kiedy zeszliśmy z toru
Zmierzył mnie złowieszczym wzrokiem jednak jego powaga za długo nie trwała i roześmiał się. Zakład to zakład i oczywiście musiał go skrzętnie wypełnić.
Po dwudziestej pierwszej na moi telefonie widniała koperta z widniejącym nadawcą 'Pit'.
"Znalazłabyś jutro czas dla swojego ulubionego środkowego? ;-)"
"Zawsze i wszędzie ;) "
"Dwunasta w Starbucksie na mokotowskiej?"
"To do jutra :))"
-Mam się czuć zazdrosny?
-To Piotrek.-odparłam
-Żadna konkurencja. Cofam to.-zaśmiał się-Co Cichy tak w ogóle chce? Ploteczki.
-Wiesz takie tam pogaduszki.
-Twoja psiapsióła Pit.-zaśmiał się
-Już zostaw tego Piotrka co on biedny ci zrobił?-zapytałam śmiejąc się.
Wieczór minął dosyć szybko. Koło północy byłam już w domu mimo drobnych protestów siatkarza. Nazajutrz wstałam po dziesiątej. Tradycyjnie rodzice od blisko dwóch godzin pracowali, kochana ciocia zmyła się odwiedzić dawno niewidzianą rodzinę. Tym ,że sposobem w zupełnej samotności pochłaniałam płatki. Po skończonym posiłku i pozmywaniu ubrałam się. Po jedenastej opuściłam dom i skierowałam się ku ulicy Mokotowskiej. Niemalże równo o dwunastej byłam w Starbcuks'ie gdzie czekał już na mnie środkowy. Wyściskał mnie na przywitanie. Musiałam mu opowiedzieć trochę o ostatnim miesiącu przez który się nie widzieliśmy choć znał go niemalże doskonale bo często rozmawialiśmy.
-Ale chyba nie po to mnie tutaj zaprosiłeś?
-Za dobrze mnie znasz.-uśmiechnął się
-W takim razie mów co wymyśliłeś.
-Chodzi o Maję..-zaczął niepewnie
Zmarszczyłam oczekując na jego dalszą wypowiedź.
-Bo pomyślisz może ,że to głupie i możesz się śmiać, ale..
-Jakie ,ale Piotrek? No mów bo mnie tu ciekawość zżera. A śmiać się nie zamierzam, słowo harcerza.
Uśmiechnął się kiwając głową i kontynuował to co mu przerwałam chwilkę temu.
-Więc....
________________________________________________________________
Dodaję dzisiaj bo wczoraj nie było czasu. Może i nienajlepszy w moim skromnym wykonaniu, ale sięgająca blisko trzydziestodziudziewięciu gorączka nie ułatwia pisania jednak jak postanowiłam tak też dodaję. Słoneczko za oknem, lepsze pogoda ,a mnie tradycyjnie dopada chorubsko. Herbatka i kocyk i powinno być dobrze. Następny pojawi się na dniach jednak nie jestem w stanie przewidzieć konkretnego terminu.Z racji iż pierwsze z moich opowiadań jest na wykończeniu ,zapraszam na nowe Od pierwszego wejrzenia.
Na kogo dzisiaj stawiacie? Ja całym serduchem jestem za SOVIĄ <3
Pozdrawiam cieplusio.
jak dobrze, że się pogodzili:D i jednak się nie myliłam, że miał na myśli Lenę:D i cóż to nasz Piotruś wymyślił?! Stawiam na oświadczyny;P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Widzisz :P A nic nie wiem, nie wiem :D
Usuńpozdrawiam :)
Super oczywiście, jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrówka.:D
To nie jesteś sama bo ja też glosuje za SOVIĄ. :P
Dziękuję, na pewno się przyda :)
Usuń:)
Co Ty opowiadasz :) Rozdział super, jak zwykle z resztą :) Czyżby nasz Piotruś miał zamiar oświadczyć się Mai? Czekam, czekam z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess ;D
Dziękuuję bardzo :) A nic mi nie wiadomo, :D
Usuńpozdrawiam :)
Nowy rozdział się pojawił. Zapraszam na 12. :D
Usuńhttp://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
już zaglądam c:
Usuńjaki pozytywny rozdział;) super ze wszystko się ułożyło ! BTW Wehikuł to moja ulubiona piosenka !!!
OdpowiedzUsuńA Tobie zdróóóówka ! :)
buziaki :***
moja ostatnimi czasy też przyznam ;))
Usuńdziękuję, przyda się! :)
pozdrawiam ;*
Jak tu miło, ładnie, dobrze, pozytywnie i... jeju, no przymiotniki mi się skończyły, chyba jestem przemęczona ;DD
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co Piterson knuje, ale też mam jakieś wrażenie, że faktycznie oświadczyny ;> Ale zobaczymy, zobaczymy... :3
Iiii i w ogóle to pseplasam, że mnie tu ostatnio nie było, ale brak czasu mojej skromnej osoby aż mnie przeraża ;D
Pozdrawiam ;)
volleyball-journalist.blogspot.com
A zobaczymy co to Pit wykminił :D nie szkodzi, wybaczam :P
Usuńpozdrawiam :)
Cudownie, że tak to się skończyło :) Nie wyobrażałam sobie ich osobno, są zbyt dobraną parą, żeby żyć osobno! A scena w parku była świetna. Musieli wyglądać jak żule, skoro panowie policjanci mieli jakiś problem ;p No i to Zuzia urodziła zdrową dziewczynkę. Żyć nie umierać! Ha, ciekawe co ten Pit zmalował, że aż musi się radzić Leny?
OdpowiedzUsuńBuziaki, S. ;*
O, teraz widzę że mi się wkradło powtórzenie w jednym zdaniu ;p sorki ;*
UsuńA tego nie wiem, no dobra wiem, ale cii :D
UsuńPrzyznam ,że nawet go nie zauważyłam w pierwszej chwili! :D
pozdrawiam :*
Złoczyńcy w parku, ahahah.;D
OdpowiedzUsuńNie no, ciekawa jestem tylko o co chodzi Piterowi.. :D
Dobrze, że się tak skończyło to wszystko.
Pozdrawiam!!
A nic nie wiem, nie wiem :P
Usuńpozdrawiam :)
zgoda musi być, innej opcji nie widzę! :) tak, scena w parku jest świetna :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
K.
miło ,że się podoba :))
Usuńpozdrawiam ;)
już zaglądam :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za zwłokę :) nadrobiłam migiem dwa rozdziały i bardzo cieszę sie z takiego przebiegu sytuacji :)
OdpowiedzUsuńz Zuzia wszystko w porządku, z małą również :) szkoda mi było zamartwiającej sie Lenki :( ale tak to jest kiedy ludzie martwia sie o swoich bliskich... A nawet nie wiesz jak raduje sie z tego 'pokoju' z mamą :) nawet zaakceptowala Zbyszka! Świetne! :) czyżby Piotrek chciał sie...oświadczyć ;>?
Pozdrawiam :)
naranja-vb.blogspot.com
A nic nie wiem, nie wiem :D cieszę się ,że się podoba :))
Usuńpozdrawiam :)
Zapraszam na nowy rozdział jak znajdziesz chwilkę :) pozdrawiam :*
Usuńwww.tydzien-niepewnosci.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na kolejną odsłonę. : )
już lecę czytać! :)
UsuńSerdecznie zapraszam na www.tydzien-niepewnosci.blogspot.com, gdzie pojawił się kolejny rozdział :)
UsuńSerdecznie zapraszam na www.tydzien-niepewnosci.blogspot.com, gdzie pojawił się kolejny rozdział :)
UsuńZapraszam na rozdział 8! :*
OdpowiedzUsuńhttp://nad-przepasciaa.blogspot.com/
już lecę czytać :)
Usuń13 rozdział: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam :D
dziękuję za informację :))
UsuńRozdział 9 u mnie, zapraszam :*
OdpowiedzUsuńhttp://nad-przepasciaa.blogspot.com/
zapraszam do siebie na 20-ty rozdział. :)
OdpowiedzUsuńhttp://miloscisiatkowka.blogspot.com/2013/04/20czy-dasz-rade-kochac-mimo-ze-ja-nie.html
już zaglądam :)
UsuńRozdział jak zwykle świetny czekam na więcej i zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdziękuję, już zaglądam :)
Usuńdziękuję za info ;)
OdpowiedzUsuńJejuuu :) Świetny:D Ale co się dziwić ty innych nie produkujesz :D Nie mogę się doczekać kolejnego wpisu o którym możesz mnie poinformować :D
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do siebie na nowy :D
http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
http://4volleyball44.blogspot.com/
Mam nadzieję że zostawisz po sobie jakiś znak :D
Pozdrawiam gorąco!! :)